"Zamieszczony we wtorkowym wydaniu "Gazety Wyborczej" tekst pt. "Koszmar Magdy w leśniczówce" jest nierzetelny i oparty na manipulacjach" - poinformowała dziś rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk. Artykuł dotyczył syna Jacka Kurskiego.
Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" napisała, że syn Jacka Kurskiego miał wykorzystywać pochodzącą z Trójmiasta dziewczynę, odkąd ta skończyła 9 lat. Obie rodziny miały od lat spędzać wspólnie wakacje w leśniczówce w Danielino położonej nad jeziorem Motława Wielka. Ojciec dziewczyny to były radny PiS, był również asystentem Kurskiego, kiedy ten pełnił funkcję europosła. Dziennik podał, że dziewczyna była molestowana przez syna Kurskiego, a sprawa wyszła na jaw, gdy ta miała 14 lat.
Jak przekazała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, opisane w artykule "Gazety Wyborczej" zdarzenia nie były przedmiotem umorzonego śledztwa prokuratury, ponieważ "bohaterka publikacji nie wspomniała o nich ani w trakcie postępowania, ani w skierowanym do sądu zażaleniu na umorzenie śledztwa".
- Na decyzję o umorzeniu miały wpływ przede wszystkim opinie biegłych, a nie jakiekolwiek ingerencje ze strony któregokolwiek z dwóch Prokuratorów Generalnych, którzy pełnili urząd, gdy było prowadzone śledztwo
- podkreśliła prokurator.
- Śledztwo dotyczące dopuszczania się innych czynności seksualnych wobec osoby małoletniej zostało wszczęte w listopadzie 2015 r. Już w grudniu bohaterka artykułu "Gazety Wyborczej" została przesłuchana przez niezawisły sąd w obecności biegłego psychologa. Nie wspomniała wówczas o obcowaniu płciowym z osobą, której dotyczyło zawiadomienie. Wspominała jedynie o zdarzeniach sprzed około sześciu lat, których nie można jednoznacznie zinterpretować, jako czynów o charakterze seksualnym
- tłumaczyła.
Wskazała, że w przesłuchaniu brał udział biegły psycholog, który stwierdził, że przesłuchana może uzupełniać braki pamięci elementami, które nie miały miejsca w rzeczywistości. "Kolejny powołany przez prokuraturę biegły z zakresu psychologii uznał, że młoda kobieta może nieświadomie mówić o zdarzeniach, które nie miały miejsca" - poinformowała.
Według prokuratury, jej relacje były niespójne.
- Odmiennie relacjonowała zdarzenia rodzicom, terapeutom i koleżankom. Różnice dotyczyły miejsca czynów, czasu ich zaistnienia i czynności sprawczych
- podała.
- Nie bez znaczenia dla oceny dowodów i stanu psychicznego małoletniej wówczas pokrzywdzonej pozostaje skomplikowana sytuacja w jej rodzinie, będąca przyczyną rozpoczęcia przez pokrzywdzoną terapii psychologicznej
- wyjawiła.
Przekazała również, że śledztwo zostało umorzone w sierpniu 2017 roku, ponieważ nie było danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego.
- Wątpliwości budził sam fakt popełnienia czynu zabronionego. Jedynym dowodem były zeznania pokrzywdzonej oparte na powracającej pamięci zdarzeń lub ich fragmentów z dzieciństwa, które – jak wskazali biegli – nie były w pełni wiarygodne
- zaznaczyła.
- Decyzja prokuratury została zaskarżona przez pełnomocnika rodziny pokrzywdzonej. Sąd nie podważył ustaleń prokuratury. Wskazał jedynie na konieczność wyjaśnienia, jaki wpływ na zeznania pokrzywdzonej mógł mieć konflikt między jej ojcem a ojcem osoby, której dotyczyło. Po decyzji sądowej nakazującej uzupełnienie materiału dowodowego prokuratura, nie dopatrując się popełnienia przestępstwa, ponownie umorzyła postępowanie 10 czerwca 2019 roku
- poinformowała.
- Pełnoletnia już wówczas pokrzywdzona nie wniosła subsydiarnego aktu oskarżenia pomimo takiego uprawnienia
- dodała.