Marek Boroń, który odebrał nominację na Komendanta Głównego Policji z rąk premiera Donalda Tuska pod koniec marca 2024 roku, zarobił w ubiegłym roku ponad 568 tys. zł. To więcej niż szefowie CBA, Straży Granicznej czy SOP. Jego wysokie zarobki kontrastują z głębokim kryzysem w policji. Na dzień 1 maja liczba wakatów w formacji przekroczyła 12 proc., a w samej Warszawie brakuje ponad jednej czwartej funkcjonariuszy. To właśnie stołeczną policją, kierowaną przez zaufanego człowieka Boronia, inspektora Dariusza Walichnowskiego, wstrząsnął niedawno skandal związany z zatrzymaniem policjantki z tajnego wydziału z narkotykami.
Jednocześnie policja pod rządami Boronia jest oskarżana o działania na polityczne zlecenie. To jego podwładni na początku stycznia zatrzymali w Pałacu Prezydenckim Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. Mundurowi użyli też gazu i pałek wobec rolników protestujących przeciwko Zielonemu Ładowi, a w czasie kampanii wyborczej ścigali osoby przebrane za Zorro i Batmana, które krytykowały kandydata PO. Niedawno policja na zlecenie prokuratury zatrzymała byłych funkcjonariuszy CBA w śledztwie dotyczącym systemu Pegasus.
Jak ujawnia „Gazeta Polska”, kariera Boronia od początku była związana z silnymi protektorami z czasów rządów PO-PSL – generałami Markiem Działoszyńskim i Mirosławem Schosslerem. Drugi z nich zasiada dziś na ławie oskarżonych w tzw. aferze podkarpackiej. To oni mieli stać za powołaniem Boronia na stanowisko szefa policji.
Wątpliwości budzą również inne sprawy. We wrześniu 2024 roku komendant miał wypadek w aucie służbowym, które dachowało. Prokuratura umorzyła śledztwo, kwalifikując zdarzenie jako kolizję. Rzecznik KGP zapewnia, że Boroń nie otrzymał z tego tytułu żadnych dodatkowych świadczeń.
Najpoważniejsze kontrowersje dotyczą jednak ustaleń „GP” w sprawie popularnego youtubera Buddy. Jego wspólnik, restaurator L., miał kontaktować się telefonicznie z Boroniem w czasie, gdy prokuratura prowadziła już śledztwo dotyczące wielomilionowych wyłudzeń podatkowych i nielegalnego hazardu. Komendant Główny Policji nadzoruje m.in. CBŚ, które dokonywało zatrzymań w tej sprawie. Biuro prasowe KGP twierdzi, że Boroń nie zna szczegółów śledztwa. „Nadinsp. Marek Boroń nie zna materiałów postępowania sprawy, o której mowa, nie ma informacji, wobec kogo stosowane były i jakie metody i techniki pracy operacyjnej, nie ma informacji, by w toku postępowania zarejestrowane zostały jego rozmowy z kimkolwiek” – wyjaśnia insp. Katarzyna Nowak. Szef policji przyznał jednak, że zna restauratora L. i w 2024 roku „taki kontakt mieli kilkukrotnie”.
Więcej o kulisach kariery i kontrowersyjnych powiązaniach szefa polskiej policji w najnowszym numerze „Gazety Polskiej”
#GazetaPolska Nowy Numer!
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) June 18, 2025
Temat wydania: Zielone ludziki Romana Giertycha. Akcja przeciwko wyborom uderzała w podstawy państwa.
Zobacz co jeszcze przygotowaliśmy 👇🏻
Więcej na stronie https://t.co/OnIeddfVvX oraz w wygodnej prenumeracie cyfrowej na https://t.co/4iBN2D7fFX pic.twitter.com/2lWqIKJ5Wj