To Zbyszko B. ps. Makowiec dostał zlecenie od senatora Gawronika - mówił dziś w sądzie poznański gangster Krzysztof W. ps. Kanada. Jak dodał, sprawców zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary było pięciu. Mieli go zamordować, a ciało reportera rozpuścić w kwasie.
Jarosław Ziętara urodził się w Bydgoszczy w 1968 r. Współpracował m.in. z „Gazetą Wyborczą”, „Wprost” i „Gazetą Poznańską”. 1 września 1992 r. wyszedł ze swego mieszkania i tam był widziany po raz ostatni. W 1999 r. został uznany za zmarłego. Ciała dziennikarza do dziś nie odnaleziono.
Poznański sąd okręgowy kontynuował dziś proces b. senatora Aleksandra Gawronika, oskarżonego przez prokuraturę o nakłanianie ochroniarzy spółki Elektromis do porwania, pozbawienia wolności, a następnie zabójstwa reportera „Gazety Poznańskiej”.
Podczas dzisiejszej rozprawy zeznawał poznański gangster Krzysztof W., ps. Kanada. Przesłuchiwany był przy zachowaniu szczególnych środków bezpieczeństwa. W pomieszczeniu za pancerną szybą i w obecności antyterrorystów.
Krzysztof W. mówił, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany przez grupę przestępczą, która działała na terenie Poznania. Jak dodał, dowiedział się tego od Zbysza B., ps. Makowiec.
Kiedy siedzieliśmy u niego [u "Makowca"] w domu i piliśmy alkohol, podczas luźnej rozmowy zaczął mi opowiadać o swojej przeszłości, o tym, jak wybił się w środowisku przestępczym. Opowiedział mi m.in. o Damianie Sz., którego zamordował, o rozboju na nim i podpaleniu samochodów - fałszywe alibi dał mu wtedy pan senator, czyli oskarżony
- mówił świadek.
Opowiadał mi też, że dzięki panu senatorowi wybił się, był jakby to powiedzieć, „szefem od kantorów”. Potem powiedział o zabójstwie Jarosława Ziętary. Nie określił go nazwiskiem, ale określał go jako dziennikarza. Mówił, że wykonywał robotę dla senatora, który zlecił mu zabójstwo dziennikarza. Nie opowiadał, jak tego dokonał, ale mówił, że brał w tym udział
- podkreślił Krzysztof W.
Tłumaczył, że Ziętara miał się dowiedzieć o nielegalnym handlu alkoholem i papierosami. Jak tłumaczył, „Grzegorz J. prowadził składy celne, nie pamiętam, czy podlegały one pod pana senatora. Chodziło o to, że oni wyprowadzali alkohol i papierosy. Składy były puste, a oni dostali cynk, że ma być kontrola i łatali te dziury przewożąc towar z jednego składu do drugiego - a towar szedł na Zachód i zarabiali duże pieniądze. Dziennikarz zaczął się tym interesować. Za pierwszym razem mu grożono, za drugim został pobity, a za trzecim go porwano
- zaznaczył świadek.
Według zeznań Krzysztofa W., po porwaniu Ziętara był przetrzymywany i bity. Następnie miał być zamordowany, przewieziony do magazynów, a jego ciało miało zostać rozpuszczone w kwasie.
Pytany przez sąd o nazwisko zabójcy, świadek zapytał, czy może odmówić odpowiedzi na to pytanie. Po chwili dodał, że „nie pamięta w tej chwili” i że nazwisko zabójcy zna Błażej W. Krzysztof W. podkreślił, że w zabójstwie miało brać udział 5 osób.
Proces Aleksandra Gawronika rozpoczął się w styczniu 2016 roku. B. senator nie przyznaje się do winy, grozi mu kara wieloletniego więzienia lub dożywocie.