Mamy wielki szacunek do dziennikarzy, współpracujemy z wieloma i znamy się bardzo dobrze, mamy dobre relacje. (...) Szczególnie przykro jest nam z powodu wczorajszego wydarzenia związanego z jednym z fotoreporterów, który doznał obrażeń. Dlatego od wczoraj ta sprawa jest wyjaśniana - mówił rzecznik Stołecznej Policji Sylwester Marczak. "W momencie, kiedy ktoś do niego podbiega i nawet jeśli posiada aparat, to dla policjanta jest to kwestia sekundy żeby zareagować" dodał.
Portal tysol.pl. poinformował w środę po Marszu Niepodległości, że fotoreporter "Tygodnika Solidarność" Tomasz Gutry, "został postrzelony" podczas marszu.
"Według relacji Tomasza Gutrego (...) miał do niego strzelić z kilku metrów policjant. Gumowy pocisk utkwił w twarzy (...) fotoreportera" - pisał portal.
W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia, przedstawiającego rannego w twarz fotoreportera.
Legendarny fotoreporter "Tygodnika Solidarność" Tomasz Gutry na Marszu Niepodległości. W szpitalu - przed zabiegiem usunięcia gumowej kuli z twarzy - pytał kolegów z redakcji, czy "wszystkie zdjęcia doszły i kiedy zostaną opublikowane".
— Michał Wróblewski (@wroblewski_m) November 11, 2020
(Fot. East News i Tomasz Gutry) pic.twitter.com/QrJrNRUiPN
Mamy wielki szacunek do dziennikarzy, współpracujemy z wieloma i znamy się bardzo dobrze, mamy dobre relacje. Wiecie o tym, że naszym celem zawsze jest to, żeby zapewnić Wam bezpieczeństwo. Zdajemy sobie sprawę, że z dziennikarzami jesteśmy zawsze tam, gdzie coś się dzieje. Tylko mamy jedną prośbę. Pamiętajmy o tym, że tam gdzie coś się dzieje, my musimy być. Bardzo często tam, gdzie są używane środki przymusu bezpośredniego, między policjantami a protestującymi pojawiają się dziennikarze. Rozumiemy to, na ile jesteśmy w stanie pomóc - pomagamy, ale niestety mogą się zdarzyć sytuacje, że mogą doznać obrażeń
- tłumaczył Marczak podczas konferencji prasowej.
Szczególnie przykro jest nam z powodu wczorajszego wydarzenia związanego z jednym z fotoreporterów, który doznał obrażeń. Dlatego od wczoraj ta sprawa jest wyjaśniana
- dodał.
Jeszcze raz podkreślam: policjanci działają na linii frontu. Na nagraniach widzimy policjantów, którzy działają w pododdziale zwartym. Widzimy ogromną ilość kamieni, które leżą przed nimi, widzimy ogromną ilość emocji. Pamiętajmy o tym, że policjant dba o bezpieczeństwo swoje i kolegi z prawej i z lewej strony. W momencie, kiedy ktoś do niego podbiega, nawet jeśli posiada aparat, to dla policjanta jest to kwestia sekundy żeby zareagować. Są sytuacje, które nie powinny się zdarzyć, ale pamiętajmy o tym, że cały czas mówimy o linii frontu
- podkreślił Marczak.