- Uważam, że matury poszły dobrze, można powiedzieć „na czwórkę”. W bardzo trudnych warunkach, gdzie jednak młodzież przez siedem miesięcy nie mogła realizować obowiązku szkolnego w sposób stacjonarny tylko zdalny, mamy wynik znacznie lepszy od ubiegłorocznego, gdzie znacznie lepsze warunki były przygotowywania się do tej matury - powiedział wiceminister edukacji i nauki Tomasz Rzymkowski w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.
Czy jest pan zadowolony z wyników tegorocznych matur?
Tak. Uważam, że matury poszły dobrze, można powiedzieć „na czwórkę”. W bardzo trudnych warunkach, gdzie jednak młodzież przez siedem miesięcy nie mogła realizować obowiązku szkolnego w sposób stacjonarny tylko zdalny, mamy wynik znacznie lepszy od ubiegłorocznego, gdzie znacznie lepsze warunki były przygotowywania się do tej matury. To pokazuje, że nie jest tak źle i ci, którzy wieszczyli jakąś wielką katastrofę ósmoklasistów i maturzystów jednak mylili. To dobrze. To pokazuje, że uczniowie, nauczyciele, rodzice i wszyscy zainteresowani wynikami matur stanęli na wysokości zadania.
Według danych CKE matury nie zdał co czwarty tegoroczny maturzysta. Czy pana zdaniem ten system powinien wyglądać w taki sposób, że większość maturzystów zdaje?
Mamy jasne i czytelne kryteria - zdają te osoby, które z trzech podstawowych przedmiotów: języka polskiego, matematyki i języka obcego w formie pisemnej uzyskują co najmniej 30 procent punktów.
Czyli pana zdaniem nie ma takiej potrzeby, aby zwiększać poziom trudności matur?
Ten egzamin musi po prostu odzwierciedlać poziom edukacji. Co prawda i w tym, i w ubiegłym i w przyszłym roku egzamin maturalny odbywa się nie na podstawie programu nauczania, tylko wytycznych dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. One są troszeczkę węższe w stosunku do programu nauczania, ale to z racji na te ograniczenia pandemiczne. Po prostu mamy świadomość tego, że nie całość materiału nauczyciele są w stanie z uczniami przerobić.
Teraz maturzyści będą decydowali o tym, na jakie studia wyższe się udadzą. Czy pana zdaniem ta edukacja wyższa wygląda tak, jak powinna? Mamy wiele prywatnych uczelni, na których zdaje praktycznie każdy, kto po prostu płaci. Czy pana zdaniem to jest normalna sytuacja, czy powinny być prowadzone jakieś zmiany, które miałyby unormować tę sytuację?
W tym celu prowadzony jest proces ewaluacji i weryfikacji poziomu kształcenia w uczelniach wyższych. W mojej ocenie od dłuższego czasu pracodawcy biorą pod uwagę nie tylko ocenę ze studiów i to, czy ktoś ma wyższe wykształcenie, ale również jaki kierunek i na jakiej uczelni ukończył. Prestiżowe uczelnie w Polsce i na świecie są doskonale znane pracodawcom. Takie, które nie kojarzą się ze zbyt wysokim poziomem, też są znane. Tu rynek doskonale to ocenia, a my systemowo również prowadzimy proces ewaluacji, który w przyszłym roku da nam ocenę poszczególnych uczelni i też zweryfikuje to, czy stopnie naukowe nadawane na tych uczelniach są w sposób właściwy nadane, czy też nie.