- Żaden z polityków, posłów opozycji nie złożył oświadczenia, że jego głos nie jest taki, jaki miał być. Wszyscy zagłosowali tak jak chcieli, czego wynik zobaczyliśmy chwilę później – mówił poseł Prawa i Sprawiedliwości Marcin Horała w programie TVP Info „Woronicza 17”, odnosząc się do czwartkowego głosowania ws. wyboru posłów do Krajowej Rady Sądownictwa.
W nocy z czwartku na piątek Sejm wybrał czterech nowych członków Krajowej Rady Sądownictwa. Zostali nimi przedstawiciele PiS. Kandydatki zgłoszone przez KO i Lewicę nie zdobyły niezbędnej większości. Głosowanie miało burzliwy przebieg. Gdy zostało powtórzone, posłowie opozycji skandowali: "oszustwo".
Na nagraniu wyraźnie słychać głos jednej z posłanek partii rządzącej, która zwraca się do posłów tej partii mówiąc: "anulujmy to głosowanie, bo przegramy". Po tym komunikacie doszło do wstrzymania głosowania oraz niepodania prawidłowego wyniku głosowania.
Pytany przez red. Ziemca poseł Horała, czy miał problemy techniczne podczas głosowania, wskazał, że sam nie miał, ale widział, że inni się z nimi borykali.
To głosowanie różniło się nieco od pozostałych. To rzecz naturalna, dzieje się kilkadziesiąt razy w kadencji. Sytuacja analogiczna do tego, że sekretarz chodzi i liczy podniesione ręce, po czym ktoś zmienia zdanie i liczenie następuje raz jeszcze. Minutę później odbyło się kolejne głosowanie. Żaden z polityków, posłów opozycji nie złożył oświadczenia, że jego głos nie jest taki, jaki miał być. Wszyscy zagłosowali tak jak chcieli, czego wynik zobaczyliśmy chwilę później
- tłumaczył polityk PiS.
Pytał też, „jaki paragraf Kodeksu karnego został naruszony?”. „Nie ma takiego paragrafu. Jedyna niefortunna rzecz to wypowiedź naszej poseł. Nie było jednak możliwości, byśmy przegrali te głosowanie. To głosowanie większością bezwzględną” – dodał.
Poseł Konfederacji Jakub Kulesza również poddał w wątpliwość „ukryte zamiary” większości rządzącej. „Były problemy techniczne. Kilka razy na kadencję jest inny system głosowania, tzw. wielokrotnego wyboru. Pani marszałek przeczytała dokładną instrukcję obsługi, jednak niektórzy posłowie nie potrafią słuchać ze zrozumieniem”.
Nie wiedzieli, że wciśnięcie białego przycisku powoduje finalizację swojego wyboru. Jest problem z posłami, że nie potrafią słuchać ze zrozumieniem
- ocenił Kulesza.
Podkreślił, że „pani marszałek nie widziała, jaki jest wynik, lecz obawiała się, że błąd popełniło więcej niż pięciu posłów”.
Już na pierwszym posiedzeniu okazało się, że marszałek złamała regulamin. Czy złamała prawo – to sprawdzi prokuratura. Koalicja Obywatelska taki wniosek wysłała. Podpisaliśmy się tez pod wnioskiem o usunięcie pani Witek z roli marszałka Sejmu. Nie wyobrażam sobie, by cztery lata tak pracować
- mówił obecny w studiu poseł KO Dariusz Joński.
Polityk przyznał, że na sali plenarnej siedzi na tyle blisko polityków obozu rządzącego, że słyszy, o czym dyskutują. „Oni się obawiają, że ta większość jest krucha. Jedna z pań posłanek (ze Zjednoczonej Prawicy-red.) nie poparła pana Stanisława Piotrowicza, jeden z posłów również. Już dziś słychać, że będzie trzeba „ściągać” premiera, ministrów, by ta większość była" - przekonywał.
Jeżeli pani marszałek słyszy liczne głosy na sali, że coś jest nie tak i zarządzi ogłoszenie wyników głosowania to ryzykuje tym, że nie będzie to realny wynik tego głosowania. Musiała dołożyć wszelkiej staranności, by wyniki wyświetlone na tablicy były urzeczywistnieniem poważnego głosowania, gdzie każdy poseł zagłosuje tak, jak uważa. Do tego wyniku głosowania żaden poseł nie złożył sprzeciwu, w czym zatem problem?
- pytał Horała.