Strażacy musieli wyważyć drzwi mieszkania w bloku w Katowicach – pozostawiony w nim bez opieki dwuipółletni chłopiec wychylał się z balkonu na szóstym piętrze. Na szczęście maluchowi nic się nie stało, ale jego matka, która wyszła na zakupy, może usłyszeć zarzut karny.
Do niebezpiecznej sytuacji doszło w poniedziałek na katowickim osiedlu Tysiąclecia – poinformowała we wtorek policja.
"Płaczącego chłopca usłyszała kobieta, która właśnie podjechała pod blok. Dziecko miało biodra na wysokości górnej krawędzi balustrady i naprawdę było o włos od tragedii. Kobieta zadzwoniła na numer 112 i wołała do chłopca, aby wszedł do domu"
- powiedziała rzeczniczka katowickiej komendy Agnieszka Żyłka.
Na miejsce natychmiast zostali skierowani policjanci, a także strażacy. Pomimo pukania do mieszkania, nikt nie otworzył drzwi. Kiedy strażacy wyważyli drzwi, okazało się, że chłopiec jest w mieszkaniu zupełnie sam. Na miejsce została wezwana również karetka pogotowia z lekarzem, który przebadał chłopca.
"Na szczęście zapłakanemu 2,5-latkowi nic się nie stało. Jak ustalili policjanci, ojciec malca w tym czasie był w pracy, a matka, wykorzystując popołudniową drzemkę syna, postanowiła zrobić zakupy w centrum handlowym. Nie przewidziała tego, że syn tak szybko się obudzi"
- opisywała mł. asp. Żyłka.
Matka chłopca na wtorek została wezwana na przesłuchanie i może usłyszeć zarzut karny. Według informacji policji, już wcześniej zostawiała w domu samotnie śpiące dziecko. Policja przypomina, że zgodnie z art. 160 Kodeksu karnego, kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.