Prowadzę szkolenia, między innymi z działań w sytuacji kryzysu - zdradził Kamil Durczok w rozmowie opublikowanej w serwisie YouTube. - Bo kto, jeśli nie ja, nauczy go, jakich błędów unikać, żeby się w takiej jak ja sytuacji nie znaleźć - przekonywała była twarz „Faktów”.
W serwisie YouTube, na kanale "Czyż Tak !", ukazała się dwuczęściowa rozmowa Marka Czyża z Kamilem Durczokiem. W ponad półgodzinnej dyskusji Durczok opowiada o ostatnich latach swojego życia.
Padło także pytanie o obecne źródła dochodu dziennikarza. Odpowiedź rozbawiła nawet samego zainteresowanego.
- Prowadzę szkolenia m.in. z działań w sytuacji kryzysu wizerunkowego
- odparł Durczuk.
Dopytywany przez Czyża, czy można wierzyć komuś o takim życiorysie, odparł:
„Tym bardziej powinien wierzyć. Bo kto, jeśli nie ja, nauczy go, jakich błędów unikać, żeby się w takiej jak ja sytuacji nie znaleźć”.
- W momencie, kiedy ta marka znajduje się w kryzysie albo, tak jak w moim przypadku dostaję nieprawdopodobny łomot ze wszystkich stron, to pierwszą zasadą jest, że nigdy nie będziesz dobrym swoim PR - dodał.
26 lipca ub.r. Kamil Durczok (zezwolił na podawanie jego pełnego nazwiska i wizerunku w publikacjach o tej sprawie) spowodował kolizję na remontowanym odcinku autostrady A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Według relacji świadków autem BMW X6 wjechał w słupki odgradzające pasy jezdni. Jeden ze słupków uderzył w nadjeżdżający z naprzeciwka samochód i uszkodził go. Nikt nie doznał obrażeń. Durczok był pijany, w wydychanym powietrzu miał 2,6 promila alkoholu, a we krwi miał śladową ilość substancji psychotropowych.
Dziennikarz został zatrzymany przez policję i usłyszał dwa zarzuty: prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości oraz wywołania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Po wytrzeźwieniu został przesłuchany przez prokuratora, przyznał się tylko do jazdy po pijanemu. Sąd nie zgodził się na jego tymczasowe aresztowanie.
Zajmująca się tą sprawą Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim w czerwcu skierowała do sądu akt oskarżenia Kamila Durczoka. Dziennikarzowi postawiono zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Zgodnie z art. 174 Kodeksu karnego grozi za to od 6 miesięcy do lat 8, a jeśli sprawca działał nieumyślnie - do 3 lat więzienia.