Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz postanowiła zgasić światło w antyrządowym proteście. Radni PiS uważają, że przekroczyła swoje uprawnienia. Do prokuratury skierowane zostało zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień. Dulkiewicz nic jednak sobie z tego nie robi i mówi: "Zobaczymy, jak prokuratura postąpi z tym zawiadomieniem".
W ramach symbolicznego protestu przeciwko polityce rządu wczoraj w Gdańsku, Sopocie i Gdyni oraz wielu innych miastach w Polsce na godzinę zgasły światła. Decyzją władz Gdańska, tego dnia w ogóle nie zostało włączone oświetlenie eksponujące bazylikę Mariacką, Katownię, Ratusz Staromiejski, kościół św. Katarzyny, kościół św. Brygidy, pomnik J. Piłsudskiego, a także napis "GDAŃSK" na Ołowiance. Na godzinę wyłączono iluminacje na budynku Nowego Ratusza oraz fontannie Neptuna.
Radni Prawa i Sprawiedliwości uznali to za skandal i złożyli dziś zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w sprawie przekroczenia uprawnień przez prezydent Gdańska Aleksandrę Dulkiewicz w związku z wykorzystaniem majątku gminy do działalności politycznej.
- Funkcjonariusz publiczny, jakim jest również prezydent miasta, jest zobowiązany do tego, aby zabezpieczyć potrzeby mieszkańców, a nie udzielać się w protestach politycznych wykorzystując do tego majątek publiczny, jakim jest oświetlenie
- powiedział podczas briefingu prasowego radny Kazimierz Koralewski.
- Uważamy, że pani prezydent Aleksandra Dulkiewicz włączając się w akcję protestacyjną samorządowców nadużyła swoich uprawnień i stworzyła zagrożenie dla bezpieczeństwa mieszkańców Gdańska. Nie ma żadnych podstaw do tego, by prezydent Dulkiewicz groziła całkowitym wyłączeniem oświetlenia, tak jak to robi w mediach społecznościowych
- mówił z kolei radny Przemysław Majewski.
Jak dodał, ustawa o samorządzie gminnym w art. 7 wskazuje, że do zadań własnych gminy należy m.in. opieka nad zabytkami, ochrona porządku publicznego i bezpieczeństwa obywateli oraz utrzymanie obiektów gminnych, administracyjnych i urządzeń użyteczności publicznej.
Radny Waldemar Jaroszewicz zaznaczył, że majątek miasta jest dobrem wspólnym wszystkich mieszkańców.
- Nie może być tak, że jedno z ugrupowań traktuje ten majątek jako prywatny folwark i wykorzystuje go do własnych celów. Jeśli pani prezydent tak często mówi o dobru wspólnym, to powinna pamiętać, że dotyczy to również jej samej
- dodał.
Jak podkreślił radny Andrzej Skiba, zapewnienie oświetlenia ulic, dróg, chodników oraz obiektów miejskich to jedno z podstawowych zadań, do jakich zobowiązane są samorządy.
- Obawiamy się, że pani prezydent Aleksandra Dulkiewicz, pod pretekstem oszczędności, może wyłączyć oświetlenie ulic, co w oczywisty sposób zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. To rzecz niewyobrażalna. Dlatego zwróciliśmy się do prokuratury, aby zbadała, czy takie świadome zapowiedzi prezydent Gdańska, których próbkę mieliśmy wczoraj, nie są działaniami niezgodnymi z prawem
- powiedział Skiba.
Jego zdaniem, nie ma powodów, aby miasto musiało zrezygnować z oświetlenia.
- Gdańsk posiada kilkumiliardowy budżet. Zadanie, jakim jest oświetlenie ulic, dróg, obiektów, które powinno być jednym z priorytetowych wydatków, mieści się w kwocie ok. 30 mln zł. Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja pandemiczna generuje nowe wyzwania związane np. z dochodami z tytułu sprzedaży biletów. Ale w pierwszej kolejności należy ograniczyć wydatki np. na promocję miasta, powstrzymać się od kontrowersyjnych wydarzeń. Jeśli pani prezydent ma problem w znalezieniu oszczędności, to jako radni PiS chętnie jej w tym pomożemy
- podkreślił Skiba.
Prezydent Gdańska odniosła się do sprawy podczas konferencji prasowej. Dulkiewicz niezbyt się przejęła:
"Zobaczymy, jak prokuratura postąpi z tym zawiadomieniem, wtedy będziemy mogli rozmawiać o szczegółach. Niemal każdego tygodnia składam zawiadomienia do prokuratury i różne są ich losy"
Podkreśliła, że wczorajsza akcja protestacyjna miała zwrócić uwagę na problemy, z jakimi mierzą się samorządowcy.