W minionym tygodniu zapadł skandaliczny, prawomocny wyrok w sprawie Anny H. - byłej szefowej prokuratury apelacyjnej w Rzeszowie. Sąd Okręgowy w Tarnowie uznał, że łapówka, którą przyjęła Anna H. była pożyczką. Przewodniczącą składu sędziowskiego, który wydał takie orzeczenie, była sędzia Agnieszka Sadecka, która w rejestrach figuruje jako prezes tarnowskiego oddziału antyrządowego Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia - o tym był „Koniec systemu” Doroty Kani.
Sędzia Agnieszka Sadecka w 2010 roku została prezesem sądu okręgowego w Tarnowie. Swój urząd pełniła do kwietnia 2016 roku – decyzją ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro została odwołana i wróciła do orzekania jako szeregowy sędzia. Jedną ze spraw, w której wydała wyrok, była właśnie sprawa Anny H. reprezentowanej przez adwokata Janusza Kaczmarka, byłego Prokuratora Krajowego, a następnie ministra spraw wewnętrznych i administracji, odwołanego w 2007 roku w atmosferze skandalu w związku z tzw. aferą gruntową dotyczącą powiązań korupcyjnych polityków i biznesmenów.
Ten przykład pokazuje, że jest wielu sędziów, którzy w niższych instancjach ciężko pracują, a mamy problem z wieloma sędziami, którzy w okresie postkomunizmu bardzo często awansowali. Ci ludzie próbują odwrócić kota ogonem i tak naprawdę mylą skutek z przyczyną. Mieliśmy często do czynienia z kastami, z układami, takimi jak w przypadku tej afery podkarpackiej. To chcemy rozbić.
- mówił w programie „Koniec systemu” wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski.
W rozmowie z Dorotą Kanią wiceszef resortu sprawiedliwości zwrócił uwagę, że wiele osób podkreśla, że polski wymiar sprawiedliwości nigdy nie przeszedł oczyszczenia.
Zacząłbym od 90. roku jak powstawały sądy apelacyjne. Nietrudno sobie wyobrazić czyj podpis widniał na nominacjach sędziowskich - ówczesnego prezydenta, generała Jaruzelskiego. […] To, że przykładowo w Niemczech po okresie nazizmu do rozliczeń doszło tak naprawdę w latach 60. jest tym samym problemem, z którym my borykamy się obecnie. Na tych kluczowych, często wyższych, instancjach, mamy do czynienia z „nadreprezentacją” osób, o których okazuje się, że są uwikłane w zarzuty o charakterze korupcyjnym. Doszło wręcz (...) do piętnowania ludzi, którzy dążą do tego, żeby sprawiedliwość była sprawiedliwością, nie było tak że sędziowie stoją ponad prawem. Mamy tutaj sytuację, w której odwołując się do praw człowieka broni się osoby, która jest podejrzana o działania korupcyjne.
- zwrócił uwagę wiceminister Romanowski.
Więcej na temat Anny H. i sędzi Agnieszki Sadeckiej w najnowszym numerze "Gazety Polskiej" dostępnym już od środy!