Do kilku podpaleń pergoli śmietnikowych oraz komórki na Bałutach doszło w miniony czwartek po północy - poinformowała Katarzyna Zdanowska z łódzkiej policji.
Jeszcze tego samego dnia policjanci ustalili tożsamość seryjnego podpalacza i dotarli do jego mieszkania. Mężczyzna nie chciał dobrowolnie otworzyć drzwi. Na miejsce wezwana została straż pożarna. Po wejściu do środka policjanci zastali podejrzanego, trzymającego w dłoniach toporek i gaz. Mężczyzna grożąc policjantom zachowywał się bardzo nerwowo i agresywnie. Nie reagował na polecenia funkcjonariuszy. W końcu 33-latek został obezwładniony i zatrzymany.
"W rozmowie z funkcjonariuszami przyznał się do kilku podpaleń, tłumacząc się wypitym wcześniej alkoholem. Jak ustalono sprawca oprócz pergoli z premedytacją podpalił materac, na którym spał inny mężczyzna. Na szczęście, pokrzywdzonemu udało się w porę uciec, nie odniósł obrażeń. Notowany w przeszłości podpalacz usłyszał już kilka zarzutów. Odpowie za uszkodzenie pergoli śmietnikowej, gróźb bezprawnych wobec funkcjonariuszy oraz narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu"
– przekazała Zdanowska.
Mężczyzna został tymczasowo aresztowany na wniosek prokuratora z Prokuratury Rejonowej Łódź Bałuty. Śledczy ustalają teraz szczegóły pozostałych podpaleń oraz szacują wartość strat.