Sytuacja społeczna robi się coraz bardziej napięta. Polacy tracą poczucie bezpieczeństwa zatrudnienia i obecności na rynku pracy. Wzrost zwolnień grupowych to już pewna tendencja, która niewątpliwie się utrzyma. Bezrobocie będzie rosło, szczególnie lokalnie. Do tego dochodzi skokowy wzrost cen podstawowych produktów spożywczych, rachunki grozy za rozliczenie energii czy ogrzewania. Pod tym względem nadchodząca zima będzie jedną z najtrudniejszych dla Polaków w ostatnich latach – mówi portalowi Niezalezna.pl Elżbieta Rafalska, była minister rodziny, pracy i polityki społecznej w rządzie PiS.
Poseł PiS, Michał Moskal, poinformował dziś, że na stronie stoppatowladzy.pl uruchomiono licznik, który pokazuje zgłoszenia zwolnień grupowych w Polsce. Obecnie dobija on do 20 tys. osób.
Mieliśmy przed kampanią festiwal obietnic. Po roku można to zweryfikować - była to jedna wielka ściema.
W listopadzie stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła 5 proc. i była wyższa (o 0,1 proc.) niż pod koniec października. W urzędach pracy zarejestrowanych było 776,2 tys. bezrobotnych – o 1,4 proc. więcej niż w poprzednim miesiącu.
Do tego dochodzi systematyczny wzrost cen podstawowych produktów spożywczych w sklepach. Symbolem panującej drożyzny stało się masło, za które w niektórych sklepach trzeba zapłacić powyżej 10 zł za kostkę.
Politycy koalicji rządzącej próbują bagatelizować sprawę, a ich komentarze są często absurdalne, a momentami wręcz bezczelne. Kilka dni temu poseł Rafał Kasprzyk z Polski 2050 pochwalił się, że "jadł bułkę bez masła, i też się dało".
Sytuacja społeczna robi się coraz bardziej napięta. Polacy tracą poczucie bezpieczeństwa zatrudnienia i obecności na rynku pracy. Wzrost zwolnień grupowych to już pewna tendencja, która niewątpliwie się utrzyma. To jest związane z rosnącymi kosztami energii i wzrostem kosztów pracy. Bezrobocie będzie rosło, szczególnie lokalnie – ostrzega w rozmowie z portalem Niezależna.pl Elżbieta Rafalska, była minister rodziny, pracy i polityki społecznej w rządzie PiS.
Nawet jeżeli średnia będzie pokazywała, że wyniki według Eurostatu czy GUS-u są niezłe, to w rzeczywistości bezrobocie będzie głęboko zróżnicowane terytorialnie. W mniejszych miejscowościach znalezienie zatrudnienia może okazać się niemożliwe. Sytuacja na rynku pracy będzie nadrabiana tym, co się dzieje w dużych miastach i ośrodkach wielkomiejskich.
Na to nakłada się skokowy wzrost cen produktów spożywczych, związanych z bieżącym utrzymaniem. Tego doświadczają rodziny, emeryci, osoby starsze. Widać to chociażby po wzroście liczby osób, które korzystają z chwilówek. Za rządów Zjednoczonej Prawicy sytuacja materialna Polaków była lepsza, a co za tym idzie, tego typu firmy cieszyły się znacznie mniejszym zainteresowaniem niż teraz.
Polacy zaczynają oszczędzać na codziennych, bieżących wydatkach. Ludzie boją się rachunków grozy, czyli rozliczeń za energię. Tego, co będzie z rozliczeniem za ogrzewanie mieszkań. Jestem przekonana, że spora część ludzi będzie marzła, bo zakręci kaloryfery, by w ten sposób oszczędzić energię. Polaków dotknie skrajne ubóstwo energetyczne. Warto bowiem zaznaczyć, że ceny energii w Polsce są jednymi z największych w Europie. Nadchodząca zima będzie jedną z najtrudniejszych dla Polaków w ostatnich latach.
Energia i koszty paliwa to czynniki mocno proinflacyjne, rzutujące na ceny. Sytuacja jest coraz gorsza. Polacy muszą się teraz martwić, czy mogą sobie pozwolić na masło czy lepsze pieczywo. A mamy grudzień, każdy chciałby przeżyć zbliżające się święta w trochę lepszym komforcie niż na co dzień.
Rząd Tuska mamił wyborców obietnicami, że skończy się drożyzna. Potem obiecywał kwotę wolną od podatku i projekty, co do których od początki wiedzieli, że nie mają zamiaru ich wprowadzić. Dziś serwuje Polakom faktyczną drożyznę, rozregulowanie rynku pracy i katastrofalną sytuację finansową budżetu państwa. Wierzę, że nie będzie na to społecznej zgody i trzeba będzie pokazać tej władzy, co o tym myślimy.