W programie Prawa i Sprawiedliwości pojawia się stwierdzenie, że budowa Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i stała ekspozycja muzeum była "czynną realizacją w Polsce niemieckiej polityki historycznej".
W Telewizji Republika wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego, Piotr Gliński wyjaśnił, że to "mocne stwierdzenie, ale w dużej mierze prawdziwe".
Nawet osoby niezwiązane z polityką stwierdziły, że wszystkie ekspertyzy dotyczące nawet bieżących spraw polsko-niemieckich, są pisane za pieniądze jednej strony - tylko niemieckiej, bo fundacje niemieckie, bo instytucje niemieckie, były bardzo aktywne w kształtowaniu tej narracji. Siłą rzeczy ten interes był realizowany. Tak to było, takie są fakty. Jest nieprawdą, że na świecie nie ma rywalizacji dotyczącej prawdy historycznej. Na świecie w ogóle mamy rywalizację gospodarczą, polityczną, również militarną i także dotyczy to kwestii historycznych. Nie po to różne kraje budują instytucje, które działają zagranicą, one są realizowane przez niemiecki budżet - każda partia, która jest w Bundestagu ma swoją fundację, a 1/4 swoich środków przeznacza na działalność pozarządową
- mówił.
Myślę, że to, co robimy - jeśli można tak powiedzieć - to my jednak staramy się kontynuować politykę historyczną Lecha Kaczyńskiego, m.in. powołując Muzeum Powstania Warszawskiego oraz obchody rocznicy na tę skalę. (...)
Pamięć jest bardzo ważna
- dodał wicepremier.
Prof, Gliński, mówiąc o programie PiS podkreślił, że "rozdział historyczny jest opisany".
W późnym postkomunizmie państwo polskie w zasadzie zostało wyrzucone poza nawias polityki, także historia w szkołach była nieważna. My pokazujemy, jak staramy się odejść od tego późnego postkomunizmu - to wcale nie jest łatwe, bo to są lata różnego rodzaju zaniedbań - i dojść do polskiego modelu państwa dobrobytu. Jedną z cech tego modelu jest, oprócz polityki społecznej, zupełnie nowej, jeśli chodzi o zakres i jakość, oprócz rozwoju opartego na własnych zasobach, jest jeszcze kilka cech innych. Jedną z cech jest to, że jesteśmy obciążeni późnym postkomunizmem, bo on wszędzie, w różnych instytucjach państwa żyje i w jakimś sensie hamuje
- wyjaśnił.