Rafał Trzaskowski próbował dziś wyjaśnić Polakom, że Koalicja Europejska, złożona z różnych partii, gra naprawdę "do jednej bramki". Kiedy już to powiedział, odezwała się rzeczniczka SLD. I prawda wyszła na jaw. "Nie po to startujemy do Parlamentu Europejskiego, żeby być w jednej frakcji z PO" - napisała. Kurtyna opadła.
O tym, że w Koalicji Europejskiej nie ma jedności, wiadomo nie od dziś. Partie, wchodzące w skład koalicji, mają nie tylko różne poglądy, ale także... nie potrafią się porozumieć w najprostszych sprawach. Przykład mieliśmy dziś. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski starał się dziś wytłumaczyć, jak bardzo zgraną drużyną jest Koalicja Europejska.
"Absolutna większość zadeklarowała że będzie w EPP. Dwie osoby mówia, że będzie im trudno wejść do EPP. Absolutna większość, 98% wszystkich kandydatów, deklaruje, że trudno im będzie wejść do EPP. Reszta wejdzie do EPL"
- mówił w jednym z wywiadów.
Szybko jednak się okazało, że... to nieprawda. Reprymendy włodarzowi stolicy udzieliła rzeczniczka Sojuszu Lewicy Demokratycznej Anna Maria Żukowska. Potwierdziła tym samym, że SLD nie wybiera się do Europejskiej Partii Ludowej.
Uprzejmie proszę @trzaskowski_ o niekolportowanie nieprawdziwych informacji. NIKT startujący do PE z rekomendacji @sldpoland z list @KEuropejska NIE PRZYSTĄPI do @EPP. Stosowne oświadczenie zostanie przedstawione przez kandydatów_ki na Radzie Krajowej SLD zatw. listy w niedzielę
— Anna-Maria Żukowska (@AM_Zukowska) 27 marca 2019
Dalej było jeszcze ciekawiej. Żukowska napisała wprost: "Nie po to startujemy do Parlamentu Europejskiego, żeby być w jednej frakcji z PO i innymi konserwatystami".
To warunek sine qua non otrzymania rekomendacji do startu. Nie po to startujemy do PE, żeby być w jednej frakcji z PO i innymi konserwatystami. Wspólna lista nie oznacza w 100% wspólnych idei i programu. Nasi kandydaci_tki będą realizować w PE lewicową agendę własnej frakcji.
— Anna-Maria Żukowska (@AM_Zukowska) 27 marca 2019
Podsumowując, Koalicję Europejską łączy głównie niechęć do PiS. Tylko tyle.