Autorka tekstu z „Wysokich Obcasów” (dodatku prorosyjskiej „Gazety Wyborczej”) zastanawia się, gdzie są dzieci z Michałowa. Sugeruje także odpowiedź... „Czy mają jeszcze rodziców? Czy leżą pod ziemią i liśćmi w bezimiennym grobie?” - pyta. To nie koniec. Dalej przywołuje jeszcze widmo wojny i obozów koncentracyjnych.
Kilka dni temu portal niezalezna.pl dowiedział się, że polskie służby ustaliły, iż Białoruś szykuje operację mającą na celu destabilizację sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Według naszych ustaleń, może to być prowokacja związana m.in. ze śmiercią lub wypadkiem dziecka na granicy.
Ten temat wybrzmiał również podczas czwartkowej debaty nad przedłużeniem stanu wyjątkowego w Sejmie. Przedstawiciele opozycji pytali m.in. o to, co się stało z małymi dziećmi, zatrzymanymi przez Straż Graniczną w Michałowie i czy nie zostały wysłane z powrotem do lasu na granicy polsko-białoruskiej. Prezentowano też zdjęcie dziewczynki, którą sfotografowano wraz z innymi dziećmi na terenie placówki Straży Granicznej w Michałowie.
Nowe światło na sprawę rzuciła Straż Graniczna. Podano, że w poniedziałek 27 września br. funkcjonariusze z placówki Straży Granicznej w Michałowie odnaleźli w pasie przygranicznym grupę obywateli Iraku, która nielegalnie przekroczyła granicę państwową.
Znajdowały się tam również dzieci, w związku z tym funkcjonariusze postanowili przewieźć te osoby do Placówki Straży Granicznej w Michałowie. Tam chciano zweryfikować legalność i cel ich pobytu na terytorium naszego kraju.
Po tym, jak funkcjonariusze Straży Granicznej poinformowali cudzoziemców o możliwości złożenia wniosku o pomoc międzynarodową, rodzice dzieci odmówili złożenia takiego wniosku w Polsce. Osoby te były zainteresowane wyłącznie złożeniem wniosku o pomoc międzynarodową w Niemczech.
W związku z tym, funkcjonariusze Straży Granicznej zawrócili te osoby na linię granicy z Białorusią, tj. państwem, w którym przebywają legalnie – podano.
Tymczasem "Wysokie Obcasy", przybudówka prorosyjskiej "Gazety Wyborczej", na swoich łamach publikują tekst, w którym autorka zastanawia się, gdzie są dzieci z Michałowa.
- Nadal nie wiadomo, gdzie są dzieci z Michałowa, które politycy Zjednoczonej Prawicy wyrzucili na śmierć do lasu. Jak bardzo cierpią? Czy jeszcze mają rodziców? Czy leżą pod ziemią i liśćmi w bezimiennym grobie?
- zaczyna, przypominając słowa pisarza Grzegorza Piątka, który podczas gali rozdania Nagrody Literackiej "Nike" powiedział o Prawie i Sprawiedliwości: "Faszystowskie g***o".
- Diagnoza (...) jest zwięzła, ale i tak delikatna. Politykom, którzy na złość Łukaszence i w imię polskiej racji stanu dręczą ludzi na granicy, z euforią klaszczą ich wyborcy
- dodaje autorka.
To jeszcze nie koniec. Jak czytamy dalej, poparcie dla PiS rośnie stale - "na trupach".
- Czysty zysk. Brudną robotę wykonają funkcjonariusze służb. Niektórzy wbrew sobie. Inni z przyjemnością. Nie trzeba wojny czy obozów koncentracyjnych, by być panem życia lub śmierci. A poza tym każdy ma kredyt do spłacenia i rodzinę na utrzymaniu, tak się niefortunnie złożyło, że żeby zapewnić byt własnej, trzeba upodlić inną. Taka praca
- grzmi.
Autorce przeszkadza jeszcze jedno - świętość rodziny i rzekome zakłamanie prawicy. Dlatego, jak wskazuje, "pomiędzy nielegalnymi i nieludzkimi rozkazami rządzący z zadumą pochylą głowy nad ofiarami II wojny światowej" i "będą zawzięcie perorować o świętości życia, wzruszać się instytucją rodziny". - W zaciszu gabinetów i komforcie limuzyn będą zaś uzgadniać przekazy dnia, by słowa "zwłoki" i "drut kolczasty" zastąpić jakimiś lepiej brzmiącymi odpowiednikami - wykazuje.
- Ale to wszystko się skończy, tak jak każde bagno kiedyś się kończy. Za kilka dekad licealiści będą pisać rozprawki o tym, jak rodzi się zło i jak zwykli ludzie dają się wciągnąć w zbrodnie polityków. Przez kilka dekad będziemy pamiętać
- pisze na zakończenie.