Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

"Córce się na Kos nie podobało". Matka brutalnie zamordowanej Anastazji: Chciała jak najszybciej wrócić

- Rozmawiałyśmy z córką codziennie. Dzwoniła do mnie ze wszystkim. W dniu porwania również do mnie dzwoniła. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że to nasza ostatnia rozmowa - powiedziała matka brutalnie zamordowanej przez imigrantów Anastazji Rubińskiej. 32-letni mężczyzna z Bangladeszu, który jest głównym podejrzanym w tej sprawie, konsekwentnie nie przyznaje się do winy. W jego przesłuchaniu wzięli udział polscy prokuratorzy.

Anastazja Rubińska
Anastazja Rubińska
fot. pixabay/mat.pras.

"Chciała wracać"

W ostatniej rozmowie z mamą dziewczyna narzekała, że się oparzyła podczas pracy na kuchni a rana się nie goi. "Zadzwoniła do mnie kiedy byłam w salonie fryzjerskim i nie za bardzo miałam możliwość z nią rozmawiać. Mówiła o tym poparzeniu, które od kilku dni leczyła maściami przepisanymi przez lekarza. Przesyłała mi zdjęcia strupa i dopytywała, co ma z tym zrobić. Taka szybka i zwyczajna była ta nasza ostatnia rozmowa" – wspomina matka.

Pani Natalia, gdy tylko dowiedziała się o zaginięciu córki, poleciała szukać jej na wyspę Kos. Byli z nią detektywi, którzy zadeklarowali pomoc rodzinie. Po kilku dniach spełnił się najczarniejszy scenariusz. W niedzielę wolontariusze odnaleźli ciało Anastazji, było porzucone w zaroślach. We wtorek, już po przekazaniu próbek DNA potrzebnych do identyfikacji ciała oraz po przesłuchaniu chłopaka zamordowanej Polki, matka Anastazji wróciła do Polski.

Kobieta opowiedziała o przebiegu jej pobytu na Kos.

Jak wcześniej informowaliśmy, śledczy nie okazali ciała matce dziewczyny. Do potwierdzenia tożsamości Anastazji pobrali od niej DNA.

"Nie pokazali mi żadnej rzeczy osobistej córki, nawet kawałka ubrania. Dlatego też może to do mnie wszystko wciąż nie dociera"

– opowiada pani Natalia.

"Ja za to poinformowałam śledczych o złotym pierścionku z diamentem, który Anastazja miała na palcu. Jest jeszcze jedna rzecz, która pozwoli mi rozpoznać córkę, ale wiem to tylko ja i zostawię to dla siebie… Wciąż nie wierzę, że córka nie żyje. To jest jakiś zły sen, z którego zaraz się obudzę. Wyprałam i wyprasowałam jej rzeczy. Poukładałam w szafie tak, jakby zaraz miała wrócić do domu"

– wyznała kobieta.

Wspominając córkę dodała, że Anastazja nie była do końca zadowolona z pracy na greckiej wyspie. "Córce się na Kos nie podobało. Chciała jak najszybciej wrócić" - powiedziała nam pani Natalia.

Opowiedziała też o relacji łączącej jej córkę z Michałem, chłopakiem z którym była od 10 lat.

"Anastazja bardzo kochała Michała. Byli ze sobą od 10 lat. Nasze rodziny się znały. Michał był dla nas jak syn. Mieszkał z córką. Anastazja nigdy w życiu nie poszłaby dobrowolnie z innym mężczyzną do łóżka"

– powiedziała kategorycznie pani Natalia.

Polscy prokuratorzy są na miejscu

Główny podejrzany w sprawie o zamordowanie 27-letniej Anastazji Rubińskiej na Kos, 32-letni mężczyzna z Bangladeszu, został w środę przed godz. 13 doprowadzony do sądu. Według pełnomocników rodziny ofiary podejrzany ma usłyszeć zarzut zabójstwa. Dotychczas postawione mu zarzuty są związane z porwaniem i gwałtem.

Na miejscu w Grecji są prokuratorzy z Polski. "Polscy prokuratorzy, którzy na moje polecenie udali się do Grecji, wzięli dziś udział w przesłuchaniu podejrzanego przez sędziego śledczego na wyspie Kos" - przekazał na Twitterze Zbigniew Ziobro.

Wcześniej o tym, że na przesłuchaniu podejrzanego obecni byli polscy prokuratorzy, poinformował mecenas Jarosław Kowalewski, który reprezentuje rodzinę Anastazji w Polsce.

Minister Ziobro podkreślił w środę rano, że na Kos udało się dwóch prowadzących śledztwo prokuratorów z Wrocławia. "Trwają intensywne rozmowy z prokuraturą i Ministerstwem Sprawiedliwości Grecji, by uzyskali oni zgodę na udział w czynnościach procesowych i niezwłocznie zapoznali się z zebranymi dotychczas dowodami" - informował.

Zamordowana na Kos Anastazja zaginęła w poniedziałek 12 czerwca. Pracowała w jednym z hoteli. W niedzielę greckie media poinformowały o znalezieniu jej ciała. Zwłoki 27-letniej Polki zostały znalezione około godz. 19 czasu lokalnego, około kilometra od domu 32-latka z Bangladeszu, aresztowanego wcześniej przez policję i 500 metrów od miejsca, w którym w sobotę znaleziono telefon komórkowy Polki.

 

 



Źródło: niezalezna.pl, pap