Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego ujawnia, że pomimo upływu lat, sowieckie źródła na temat Powstania Warszawskiego nadal pozostają dla nas „białą plamą”. „Rosja nie pozwala korzystać z tych archiwów. Nie wiemy na przykład, co myślał o zrywie Stalin” - tłumaczy Jan Ołdakowski.
Pytany o to, czy w sprawie Powstania Warszawskiego są jeszcze jakieś tajemnice, które próbują rozwikłać historycy, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski zwrócił uwagę na brak dostępu do archiwów z Rosji.
- Całkowitą białą plama są źródła dotyczące sowieckiej polityki w stosunku do Powstania Warszawskiego. (...) Rosja nie pozwala korzystać z tych archiwów. Nie można udowodnić na przykład, co Stalin tak naprawdę uważał o Powstaniu Warszawskim. Z rosyjskich archiwów nie da się niczego wyciągnąć. Czasami wychodzą jakieś pojedyncze rzeczy, ale one nie mówią o niczym, co jest naprawdę interesujące, czyli jakie były decyzje dotyczące Powstania Warszawskiego, jak one się przekładały na ruchy wojsk, bez dokumentacji sztabu generalnego z tego okresu nie da się stworzyć żadnego pełnego obrazu – mówił na antenie radiowej „Trójki” Ołdakowski.
Zapytany, czy w razie próśb o uzyskanie dokumentów do strony rosyjskiej Polacy spotykają się z odmową ujawnił, że dochodzi nawet do przypadków, w których strona rosyjska przekonuje, że takie dokumenty... nie istnieją.
- Czasami się mówi, że nie istnieją te dokumenty, czasami są informacje o tym, że te dokumenty nie zostaną udostępnione. W każdym razie byłaby też potrzebna kwerenda – powiedział.
Okazuje się, że sporo kłopotów jest również z archiwami niemieckimi.
- Trudno korzysta się z archiwów niemieckich, dlatego, że Niemcy nie są dumni ze zbrodni popełnianych w czasie Powstania Warszawskiego przez Niemców. My w tej chwili przygotowujemy, jako muzeum, zbiór dokumentów niemieckich o Powstaniu Warszawskim - zapowiedział Ołdakowski.