Lewicowo-liberalna Koalicja Europejska skupia ugrupowania, które od lat opowiadają o tzw. parytetach. Przy każdej możliwej okazji mówią o równouprawnieniu i niedyskryminowaniu kobiet. Tymczasem "jedynki" na listach wyborczych do Parlamentu Europejskiego wskazują na zdecydowanie inny trend. Łącznie na 13 możliwych „jedynek” Koalicja Europejska zaproponowała kobietom tylko trzy. I co na to feministki..?
W piątek zarząd Platformy zatwierdził kandydatów partii na listy wyborczych Koalicji Europejskiej tworzonej przez PO, PSL, SLD, Nowoczesną i Zielonych. Kandydatów PO na listy Koalicji Europejskiej zaprezentował na konferencji prasowej lider PO Grzegorz Schetyna.
W Wielkopolsce listę otworzy była premier i minister zdrowia Ewa Kopacz, w okręgu obejmującym województwa małopolskie i świętokrzyskie, "jedynką" ma być obecna europosłanka PO Róża Thun, a w okręgu obejmującym województwa dolnośląskie i opolskie "jedynkę" zaproponowano założycielce Polskiej Akcji Humanitarnej Janinie Ochojskiej.
Łącznie na 13 możliwych „jedynek” Koalicja Europejska zaproponowała kobietom tylko… trzy.
Tymczasem na pierwszych miejscach list PiS w wyborach do PE znalazło się 5 kobiet: Elżbieta Kruk w województwie lubelskim, minister edukacji Anna Zalewska na Dolnym Śląsku, europosłanka PiS Anna Fotyga na Pomorzu, wicepremier Beata Szydło w małopolsko-świętokrzyskim, a europosłanka PiS Jadwiga Wiśniewska na Śląsku.
Rażący rozdźwięk pomiędzy postulatami polityków lewicowo-liberalnej opozycji, dotyczącymi tzw. parytetów, a stanem faktycznym komentowano w żartobliwym tonie na Twitterze.
Jedynki do PE:
— Marek Łada ?? (@MarekLada_) 17 marca 2019
▪️KE: 3 kobiety, 10 mężczyzn
▪️PIS: 5 kobiet, 8 mężczyzn
Zagadka: które partie gardłują o parytetach płci?