Po niedawnym "wrogim przejęciu" przez Platformę ośmiu posłów Nowoczesnej Katarzyna Lunauer próbuje odzyskać pozycję negocjacyjną w gronie totalnej opozycji. Aby zapobiec likwidacji klubu parlamentarnego swojej partii wzięła nawet w "leasing" posła Polskiego Stronnictwa Ludowego – Unii Europejskich Demokratów Jacka Protasiewicza. Polityczne deklaracje szefowej Nowoczesnej są ostatnio, delikatnie mówiąc, niespójne. A to straszy i pohukuje na Grzegorza Schetynę, to znów próbuje łagodzić napięcia. Dzisiaj oświadczyła, że rozważa model koalicji bez udziału Platformy, przyznając jednocześnie, że za optymalną uważa koalicję z... PO
Lubnauer pytana w rozmowie, czy nie czuje goryczy wobec Platformy, po tym jak część byłych polityków Nowoczesnej przeszło do klubu PO-Koalicja Obywatelska, odparła, że "to nie jest zabawa, w której można się obrażać, mieć w sobie złość czy gorycz".
"Ja ich nie mam. Musimy czuć odpowiedzialność za państwo, a tu nie ma miejsca na emocje. Zwłaszcza te złe"
- powiedziała.
Według liderki Nowoczesnej najlepszą koalicją byłaby ta "bardzo szeroka, składająca się z Nowoczesnej, PSL-UED, PO i SLD".
"Taką koalicję trzeba budować" - dodała. Zapytana, czy wyobraża sobie koalicję bez Platformy, zaznaczyła, że "każdy model koalicji - także ten bez PO - trzeba rozważyć".
"Ale niewątpliwie najlepsza, optymalna byłaby koalicja jak najszersza, czyli z udziałem wymienionych przeze mnie czterech ugrupowań, w której odnajdą się wyborcy o różnych wrażliwościach"
- zaznaczyła Lubnauer.
Jej zdaniem Platforma jest obecnie najsilniejsza w opozycji i to na niej spoczywa największa odpowiedzialność