Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Chciał Koalicji Europejskiej. Gdy już powstała - okazało się, że nie ma dla niego miejsca

Jeszcze nie tak dawno Kazimierz Marcinkiewicz, były premier znany z od dawna z krytyki obecnego rządu, z zapałem włączał się w sprawę powstania "koalicji europejskiej". Znalazł się nawet w gronie sygnatariuszy apelu o powstanie szerokiego frontu opozycji na wybory do Parlamentu Europejskiego. Teraz, gdy Koalicja Europejska formalnie się zawiązała, miejsca dla Marcinkiewicza na listach wyborczych... najprawdopodobniej zabraknie.

Kazimierz Marcinkiewicz
Kazimierz Marcinkiewicz
fot. Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska

Kazimierz Marcinkiewicz znalazł się - obok m.in. Leszka Millera czy Włodzimierza Cimoszewicza - w gronie byłych premierów, którzy na początku lutego podpisali deklarację zawierającą apel o powstanie Koalicji Europejskiej i stworzenie szerokiej listy w wyborach do PE. Autorzy apelu zwrócili się do "odpowiedzialnych sił i środowisk politycznych, samorządowych i obywatelskich" o wystawienie "jednej, szerokiej listy, której celem byłaby odbudowa mocnej pozycji Polski w UE".

Wydawać mogłoby się, że znany z krytyki obecnego rządu Marcinkiewicz - jako sygnatariusz deklaracji - znajdzie miejsce na wyborczych listach Koalicji Europejskiej, która od kilku dni stała się realnym tworem. Tymczasem okazuje się, że jest to mało prawdopodobne.

O takiej sytuacji informuje dzisiaj portal se.pl. Marcinkiewicz miałby pierwotnie zostać numerem 3. na liście w okręgu zachodniopomorskim, jednak to mało realny scenariusz. Powodem mają być problemy alimentacyjne byłego premiera.

- Choć Marcinkiewicz chce od nas startować, to nic z tego. Byłby dla nas zbyt dużym obciążeniem. Mówi o praworządności, a jednak w życiu prywatnym prawo sobie lekceważy. Nie jestem za tym, aby ktoś taki był na naszych listach do PE

- mówi cytowany przez se.pl jeden z czołowych polityków Platformy Obywatelskiej.

Kilka tygodni w Telewizji Republika Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz mówiła, że nadal czeka na spłacenie jej przez byłego premiera długów alimentacyjnych.

- Obecnie dług wynosi ponad 100 tys. zł. Byłam niezmiernie zdziwiona, że działania moje, jak i komornika, okazały się bezskuteczne. Są pewne etapy ws. ściągalności długu. Wyrok sądu jest wyrokiem. Proces trwał ponad trzy lata. Przyznano mi alimenty. Miałam pewność, że wyrok prawomocny zapewni mi odzyskanie długu

- stwierdziła.

- Komornik nie może ściągnąć dochodu, ponieważ - jest dowód [na to, że]- pan Kazimierz Marcinkiewicz ukrywa dochody. Człowiek wmawiający obywatelom swoje prawdy, który jednocześnie nie przestrzega prawa, nie może być wiarygodny

- dodała.

 

 

 



Źródło: se.pl, niezalezna.pl

#Kazimierz Marcinkiewicz #Koalicja Europejska #marcinkiewicz

redakcja