Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Chcą mieć dwa TVN-y, żeby nie było niewygodnych pytań. "Gazeta Polska" o zamachu na media publiczne

Wojny o media publiczne w III RP były zawsze burzliwe, ale toczyły się w granicach prawa. Dlatego przez większość trwania rządu Kazimierza Marcinkiewicza z PiS w TVP rządził Jan Dworak, nominat poprzedniej władzy. Z kolei za pierwszego rządu Donalda Tuska przez ponad rok na czele TVP stał nominat PiS Andrzej Urbański. A potem, po dwóch latach rządów Tuska, telewizję publiczną przejęła nieformalna koalicja PiS i SLD. Z kolei po wygranej w 2015 roku PiS szybko przejął TVP dzięki zmianie ustawy, bo była taka możliwość prawna: miał prezydenta i parlamentarną większość. Opozycja, która chce niebawem objąć rządy, co najmniej do wyborów prezydenckich w 2025 roku nie będzie miała na to szans. Każda próba przejęcia mediów publicznych wcześniej będzie więc działaniem przestępczym - pisze Piotr Lisiewicz w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska".

Wojny o media publiczne w III RP były zawsze burzliwe, ale toczyły się w granicach prawa
Wojny o media publiczne w III RP były zawsze burzliwe, ale toczyły się w granicach prawa
Piotr Galant/Gazeta Polska, Tomasz Jędrzejowski/Gazeta Polska

29 czerwca 2020 roku dziennikarz lokalnych mediów z Płocka zadał kandydatowi na prezydenta Rafałowi Trzaskowskiemu pytanie o warszawskie ścieki płynące Wisłą z Warszawy do Płocka po awarii „Czajki”. Odpowiedź Trzaskowskiego z pewnością nie zwiększyła jego szans w rywalizacji z urzędującym prezydentem Andrzejem Dudą:

„Drodzy państwo, o tym właśnie są te wybory, żeby przez cały czas nie były nam zadawane tego typu pytania”.

Nigdy jeszcze żadne ugrupowanie nie przejawiało takiej obsesji na punkcie niesprzyjających mu mediów publicznych, jak Platforma Obywatelska. Efektem tego było nawet pojawienie się postulatu likwidacji mediów publicznych w całości lub w części. Jest to o tyle zaskakujące, że i bez mediów publicznych dotychczasowa opozycja ma przewagę medialną nad PiS. Bo sprzyjają jej media założone przez postkomunistycznych oligarchów i te będące w niemieckich rękach. I trzy największe portale: onet.pl, wp.pl i gazeta.pl. Skąd więc ta obsesja?

Obecna sytuacja, w której każdy może o godzinie 19 włączyć „Fakty”, a o 19:30 „Wiadomości” i porównać przedstawiane tam argumenty, doprowadza opozycję do białej gorączki. Tak samo jak fakt, że TVN24 musi konkurować z TVP Info. Nie ma wątpliwości, jaki jest powód, dla którego dotychczasowa opozycja boi się takiej rywalizacji, mimo że przewaga medialnych armat jest po jej stronie. Wynika z to z faktu, że jej przekaz polityczny w najważniejszych sprawach oparty jest na ewidentnych kłamstwach. Ten mechanizm działania medialnego kłamstwa świetnie opisał Józef Mackiewicz w powieści „Droga donikąd”. Jak tłumaczy jeden z jej bohaterów: „Natura ludzka, wskutek swej niedoskonałości, nie jest w stanie posiąść prawdy absolutnej. W tych warunkach kłamstwo w dziedzinie psychicznej jest zjawiskiem równie naturalnym, jak, powiedzmy, w dziedzinie fizycznej jest nim żywioł powietrza, wody i tak dalej”. Wynalazek komunistów polegał na tym, że pod naturalny potencjał ludzkiego kłamstwa podstawili młyńskie koło, bo ustalili, że „skoncentrowane kłamstwo ludzkie posiada siłę, której granic na razie nie znamy”.

Na czym polega „technika bolszewicka” stosowana w założonej przez komunistów TVN? „Bolszewicy… wskazują sufit i mówią od razu: Widzicie ten sufit... On jest czarny jak smoła… Ty myślisz, że to jest ważne dla ludzi, że prawda jest odwrotna? (…) A oni się przekonali na podstawie praktyki, że to wcale nieważne”. Jak doprecyzowuje bohater powieści, prawda ma pewne znaczenie, dopóki istnieje możliwość wytknięcia kłamstwa palcem. Z chwilą „gdy palec zostanie sparaliżowany, wszystko staje się do pomyślenia”.

Paraliżowanie tego palca w ostatnich latach polegało na wrzasku polityków opozycji, że dziennikarze TVP to nie-dziennikarze, nawet ci, którzy pracują po kilkadziesiąt lat w zawodzie i pracowali w wielu najróżniejszych redakcjach, zadając pytania… tym samym politykom. Trzeba było wrzeszczeć o tym tak głośno, by żaden wyborca opozycji nie odważył się włączyć TVP i konfrontować swojej wiedzy z racjami drugiej strony. To tylko dzięki temu możliwe było, żeby opozycja zdobyła większość w parlamencie, mimo ukazania się w TVP serialu „Reset”. Ale by ten palec sparaliżować skuteczniej, trzeba owe media publiczne zlikwidować lub przejąć.

Całość artykułu w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska". W sprzedaży już od środy 8 listopada!

Gazeta PolskaGazeta Polska / Gazeta Polska

 

 



Źródło: Gazeta Polska

Piotr Lisiewicz