Znany z polsko-białoruskiej granicy aktywista Człowiek Lasu przegrał sprawę o zniesławienie, którą wytoczył byłej rzecznik prasowej SG Annie Michalskiej. - Komunikaty wydawane przez panią rzecznik nie dotyczyły wprost żadnego Człowieka Lasu, tylko informowały o sytuacji, która miała miejsce na granicy – mówi portalowi Niezalezna.pl mec. Krzysztof Wąsowski, obrońca słynnej funkcjonariuszki.
Jak mówi w rozmowie z nami mec. Krzysztof Wąsowski, była rzecznik została oskarżona z prywatnego aktu oskarżenia aktywisty Człowieka Lasu.
"Postępowanie zostało umorzone. Sąd nie dopatrzył się żadnego zniesławienia, nawet nie przeprowadził procesu. Na podstawie samego prywatnego aktu oskarżenia sąd stwierdził, że nie ma podstaw do tego, aby rozpatrywać sprawę zniesławienia. Komunikaty wydawane przez panią rzecznik nie dotyczyły wprost żadnego Człowieka Lasu, tylko informowały o sytuacji, która miała miejsce na granicy"
Aktywiści twierdzili, że konieczne jest ratowanie cierpiącego mężczyzny znalezionego na granicy.
"Okazało się, że znaleziony przez Straż Graniczną obywatel Somalii czuł się dobrze i był zdrowy. Człowiek Lasu poczuł się urażony komunikatami i twierdził, że dotyczyły one jego, więc miał być zniesławiany. W rzeczywistości komunikaty po prostu informowały o sytuacji faktycznej. Sąd Okręgowy w Warszawie nie uwzględnił płomiennej apelacji drugiej strony"
Człowiek Lasu to Mariusz Kurnyta, aktywista Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego. Przez część mediów jest od dawna uznawany za eksperta od sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, który miał uratować przed śmiercią wielu migrantów.