Adam Bodnar konsekwentnie zaprzecza oskarżeniom o stronniczość i ideologiczne „zacietrzewienie”, jakim wg wielu komentatorów kierował się podczas pełnienia funkcji Rzecznika Praw Obywatelskich, twierdząc, że zawsze stawał po stronie słabszych i wykluczonych. Przypominamy wiec, jak „bronił” wolności mediów. Kiedy Rafał Trzaskowski skierował ewidentne groźby pod adresem dziennikarzy mediów publicznych, Bodnar zamiast interweniować wykonał prawniczy unik, twierdząc, że sprawa nie mieści się w jego kompetencjach.
Wszystko wskazuje na to, że Adam Bodnar kończy właśnie swoją przygodę z funkcją Rzecznika Praw Obywatelskich. Mogą o tym zdecydować dwa spodziewane dziś wydarzenia – sejmowe głosowanie nad kandydaturą nowego RPO, a także orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, które rozstrzygnie zgodność z prawem piastowanie przez Bodnara funkcji „pełniącego obowiązki” RPO, po wygaśnięciu jego kadencji we Wrześniu ub.r.
Nie brakuje opinii, że jako RPO Adam Bodnar nie był obiektywnym obrońcą praw słabszych, czy pokrzywdzonych, angażując się przy tym bardzo wyraźnie po jednej stronie polityczno-ideowej barykady.
Syntezą jego preferencji jako Rzecznika, może być wczorajsza wypowiedź w Senacie, kiedy to wulgarną (i jak wskazują na to relacje z ulicznych demonstracji tzw. „Strajku Kobiet”) łamiącą prawo Martę Lempart, Bodnar nazwał „wybitną, znaną wszystkim aktywistką”.
Jednym z zadań Rzecznika Praw Obywatelskich jest stanie na straży wolności i praw człowieka i obywatela określonych w Konstytucji, która z kolei zapewnia wolność słowa, wolność prasy i zakazuje cenzury prewencyjnej.
Z tej roli też Bodnar wywiązywał się dość wybiórczo, czego przykładem może być jego reakcja na pewien zaskakujący epizod z kampanii wyborczej na urząd Prezydenta RP w 2020 roku.
Dziennikarz telewizji publicznej zadał ówczesnemu kandydatowi KO Rafałowi Trzaskowskiemu kilka niewygodnych pytań, dotyczących realizacji jego wyborczych obietnic jako prezydenta Warszawy. Trzaskowski zamiast odpowiedzieć na pytania dziennikarza, postanowił sobie „zażartować”, mówiąc: „Spieszcie się, państwo zadawać pytania z TVP Info, bo niewiele tygodni już zostało”.
Nie boimy się zadawać pytań.
— tvp.info ?? (@tvp_info) May 17, 2020
Portal https://t.co/4oYRjwLUH5 #wieszwięcej pic.twitter.com/j5D5vWKydW
Słowa prezydenta stolicy zabrzmiały jak groźba i próba kneblowania mediów, a to z kolei, zdaniem publicznego nadawcy kwalifikowało się do interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich.
Telewizja publiczna spytała RPO „czy zabierze głos lub wyda oświadczenie w sprawie zastraszania dziennikarzy mediów publicznych przez kandydata na prezydenta Rafała Trzaskowskiego?.
- Pytanie takiej treści przesłaliśmy do Adama Bodnara. Odpowiedź jest o tyle intrygująca, że RPO nie odnosi się do wystąpienia Rafała Trzaskowskiego wygłoszonego w południe, ale do jego wieczornego występu u Katarzyny Kolendy-Zaleskiej w TVN
– informował wówczas portal nadawcy.
W piśmie nadesłanym portalowi tvp.info Rzecznik Praw Obywatelskich stwierdził, że „zgodnie z Konstytucją RP podejmuje działania wobec organów władzy publicznej”, a „w udzielonym wczoraj wywiadzie stacji TVN Pan Rafał Trzaskowski występował jednak w charakterze kandydata na stanowisko Prezydenta RP, a nie jako Prezydent m.st. Warszawy, co uzasadniałoby podjęcie sprawy przez RPO”.
Bodnar przy tym całkowicie zignorował fakt, że formalnym kandydatem KO na prezydenta była wówczas Małgorzata Kidawa-Błońska, a Rafał Trzaskowski (który nie zebrał jeszcze wymaganej liczby podpisów) pełnił w tym czasie funkcję prezydenta stolicy.