Zakup testów na wykrycie koronawirusa odbył się zgodnie z przepisami; mamy ekspertyzy i dokumenty potwierdzające poprawność naszego działania - uciął dziś wszelkie spekulacje wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński. Deklaracja ta jest pokłosiem zarzutów ze strony opozycji, jakoby „PiS chciał zarabiać na lęku i strachu Polaków”.
Członkowie sztabu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i zarazem posłowie Koalicji Obywatelskiej Izabela Leszczyna, Barbara Nowacka i Adam Szłapka zorganizowali wczoraj konferencję prasową, by zapytać o rządowe zlecenie na produkcję testów na obecność koronawirusa. Jak przekazał Szłapka, "firma Blirt z Gdańska otrzymała kilka dni temu rządowe zlecenie na 3,5 miliona złotych na produkcję testów do koronawirusa".
Współwłaścicielem i członkiem rady nadzorczej tej firmy, dodał, jest Jerzy Milewski, doradca prezydenta Andrzeja Dudy (właściwie członek Narodowej Rady Rozwoju -red.) i gdański radny PiS. - To właśnie jego firma otrzymała to zlecenie - zaznaczył Szłapka. Zdaniem posłów KO, "PiS chce zarabiać na lęku i strachu Polaków".
Doniesienia opozycji skomentował na Twitterze szef Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk. Bez pardonu ogłosił, że PiS chce „zarobić na epidemii”.
Po tym, jak okradli PCK, trudno się dziwić, że chcą zarobić na epidemii.
— Donald Tusk (@donaldtusk) March 5, 2020
Pytany o sprawę w radiu ZET Janusz Cieszyński podkreślił, że „w interesie polskich pacjentów jest to, żeby te testy były”.
- Mamy testy dostarczone z Turcji, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. W momencie, w którym dokonywaliśmy zamówień, sytuacja na rynku była dynamiczna, dostawcy deklarowali większy wolumen, a potem ograniczali (tę ilość)
- mówił wiceminister zdrowia.
Dodał, że „teraz w Polsce najwięcej testów jest z Wielkiej Brytanii”.
- My mamy na wszystko dokumenty, wszystko jest zgodnie z rekomendacją Konsultanta Krajowego w dziedzinie chorób zakaźnych prof. Andrzeja Horbana - on wskazał nam rodzaj testów, jakie powinniśmy mieć i mamy w 100 proc. udokumentowaną poprawność naszego działania
- oświadczył wiceszef MZ.
Poinformował, że resort zdrowia otrzymał szereg ofert i wszystkie zostały przeanalizowane pod kątem dostępności i ceny. - Ustaliliśmy też poziom wolumenu, do którego chcieliśmy dojść. Ten wolumen udało się osiągnąć także za pośrednictwem tej firmy (Blirt -red.) - podkreślił. Dodał, że firma ta w ciągu dwóch dni dostarczyła testy, wyprodukowane w Wielkiej Brytanii.
Cieszyński podkreślił też, że rząd "nie ma wiedzy o tym, jakoby w Polsce były produkowane testy zgodne ze standardami WHO".
- Pojawiają się w przestrzeni medialnej informacje, że są firmy, które produkują takie testy w Polsce (...) ale to nie są te rekomendowane przez WHO. My bierzemy odpowiedzialność za polskich pacjentów i musimy kupować najlepsze testy, które są zgodne ze światowymi standardami
- dodał.
- Kupiliśmy dobre, bezpieczne testy, które dotarły do Polski w błyskawicznym czasie, tak, jak to było niezbędne - wskazał Cieszyński. I dodał, że "wszystko zostało zrealizowane zgodnie z przepisami".
Zwracając się do posłów KO, zapewnił ich, że gdyby w analogicznej sytuacji w radzie nadzorczej firmy oferującej niezbędny Polsce produkt siedział były radny Platformy Obywatelskiej, "to też byśmy kupili te testy dla dobra polskich pacjentów".
- Zdrowie, szczególnie w takiej krytycznej sytuacji, nie powinno mieć barw politycznych
Choroba zakaźna COVID-19, wywoływana przez nowego koronawirusa 2019-nCoV, pojawiła się w grudniu w Wuhan w środkowych Chinach. Według najnowszych danych przekazanych przez GIS od 31 grudnia 2019 r. do 3 marca br. na całym świecie zanotowano 90 663 potwierdzone przypadki COVID-19. 3124 osoby zmarły. (PAP)