Tomasz Siemoniak stwierdził wczoraj, że w Polsce nie ma potencjału demograficznego na 300-tysięczną armię. Jak traktować tę zapowiedź? "Należy ją traktować bardzo poważnie, jako perspektywę zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski, rezygnacji z zagwarantowania nam pełnego bezpieczeństwa, niepodległości militarnej i sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi" - powiedział Antoni Macierewicz, wiceprezes PiS i były szef MON.
Były minister obrony Tomasz Siemoniak (KO) pytany wczoraj w RMF FM, czy koalicyjny rząd stworzony przez ugrupowania obecnej opozycji będzie dążył do utworzenia armii liczącej 300 tysięcy żołnierzy, odparł, że "nie ma potencjału demograficznego na taką armię".
Wiceprezes PiS i również były szef MON Antoni Macierewicz określił tę wypowiedź polityka KO jako niekompetentną. "Siemoniak mówił o potencjale ludnościowym. Niech on w takim razie zastanowi się, jak wygląda armia fińska, państwa, które ma 5 mln ludności. Polska ma potencjał ludnościowy, nie mówiąc o gospodarczym, a głównym elementem jest stan zagrożenia militarnego i politycznego ze strony Rosji" - powiedział Macierewicz.
Jak ocenił, stanowisko Tomasza Siemoniaka "w istocie oznacza otwarcie się na zagrożenie ze strony rosyjskiej".
Siemoniak był ministrem obrony narodowej, wicepremierem, to bardzo bliski współpracownik szefa PO Donalda Tuska, więc jego wypowiedź w sprawie perspektywy obrony Polski, gdyby PO objęła rządy, jest merytoryczna i należy ją traktować bardzo poważnie, jako perspektywę zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski, rezygnacji z zagwarantowania nam pełnego bezpieczeństwa, niepodległości militarnej i sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi
Według niego wypowiedź Siemoniaka potwierdza to, jak PiS definiowało politykę militarną i międzynarodową Platformy Obywatelskiej, "kiedy minister Siemoniak likwidował armię polską". "On zapowiada, że będzie jeszcze raz to realizował" - powiedział Macierewicz.