Kiedy bronimy zewnętrznych granic UE - jesteśmy chwaleni. Kiedy zaś przychodzi do wypłaty środków z tzw. Funduszu Odbudowy - pojawiają się wątpliwości. Co oznacza ten dysonans tłumaczyła na antenie TVP Info Katarzyna Gójska. - Niewypłacanie tych środków jest działaniem politycznym - wskazała.
Przedstawiciele pięciu frakcji zasiadających w Parlamencie Europejskim - Europejskiej Partii Ludowej (EPP), Renew Europe, Socjalistów i Demokratów (S&D), Zielonych/EFA, GUE/NGL - skierowali list do szefowej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen, w którym domagają się wstrzymania zatwierdzenia polskiego Krajowego Planu Odbudowy.
Sprawę skomentowała na antenie TVP Info Katarzyna Gójska.
- Wszyscy doskonale wiedzą, że - nawet zgodnie z regulaminem Komisji Europejskiej - te środki powinny być wypłacone. Niemalże pół roku temu Polska złożyła ostatecznie swój Krajowy Plan Odbudowy, wcześniej konsultowała ten plan z urzędnikami UE, wprowadzała poprawki, modyfikowała go, ale później sygnałów, że coś jest bardzo nie w porządku (bo rozumiem, że skoro środków się nie wypłaca, to coś jest bardzo nie w porządku) nie było i do tej pory nie ma. Wszystkie te wypowiedzi komisarzy unijnych, które się pojawiały, były wypowiedziami politycznymi, dotyczącymi czegoś zupełnie innego. Mowa była o Izbie Dyscyplinarnej, reformie sądownictwa, a przecież to nijak ma się do środków, które mają wspomóc gospodarkę państw UE w dobie koronawirusa
- mówiła, przypominając, ze Polska się na te środki zgodziła, a część z nich to są pożyczki, które również Polska będzie gwarantować.
- Niewypłacanie tych środków jest działaniem politycznym. Jeżeli chodzi o obronę granic, to jest tak, że Polska jest chwalona przez bardzo dużo państw UE, ale także organizacji międzynarodowych, państw spoza UE za odpowiedzialną postawę, bo to nie jest tylko obrona. To jest dla nas najistotniejsze: obrona polskiej granicy, obrona granicy strefy schengen, UE i NATO, ale to jest również sprzeciwianie się barbarzyństwu. Proceder, który uskutecznia reżim w Mińsku kierowany przez Moskwę, to jest barbarzyństwo, handel ludźmi
- zaznaczyła.
- "Gazeta Polska" opisywała przypadki, że na tych, którzy mieli się przedostać przez polsko-białoruską granicę, czekali autentyczni handlarze ludźmi, którzy mieli przewieźć kobiety do domów publicznych w Niemczech. To, co my robimy, to nie tylko ochrona granic, ale też ochrona tych ludzi
- dodała.
Katarzyna Gójska mówiła również o zachowaniu opozycji odnośnie sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.
- Mam wrażenie jednak, że nad wszystkim unosi się takie szaleństwo totalności, które zakłada, że każda sprawa ma być pretekstem do kontynuowania wojny w Polsce (...) Każda sprawa, również sprawa dotycząca Polski, dotycząca bezpieczeństwa naszego państwa, może być wykorzystana do tego, by próbować obalić w Polsce rząd, by przejąć władzę w sposób niedemokratyczny
- wskazała.