Czy rosyjska rakieta, która miała wlecieć na teren Polski i następnie zawrócić w stronę Ukrainy, celowo miała obrany taki kurs, realizując prowokacyjną akcję? Gen. Dariusz Wroński w Telewizji Republika nie wykluczył takiego scenariusza. W rozmowie z Michałem Rachoniem generał podkreślił, że rakietę można tak zaprogramować, "żeby wyglądało, że z terenu Polski leci do konkretnego celu".
Wczoraj po godz. 7:00 rakieta naruszyła przestrzeń powietrzną Polski. Telewizja Republika jako pierwsza ujawniła tę informację. Gen. Dariusz Wroński komentował dziś w Telewizji Republika tę sytuację. W jego ocenie, wciąż jest w tej sprawie sporo niewiadomych.
- Więcej pytań niż faktów. Bardzo ciężko jakiekolwiek odpowiedzi sugerować. Przypuszczenie, że jest to rakieta, przypuszczenie, że wleciała w obszar Polski i NATO, po czym jak gdyby sugestie są, że osiągnęła punkt krytyczny, po którym zawróciła i poleciała w kierunku Ukrainy. To wszystko są domniemania - powiedział rozmówca Michała Rachonia.
Pojawiło się jeszcze jedno ważne pytanie: "Jeśli wojsko mówi o tym, że rakieta przekroczyła granicę i wróciła poza tę granicę, to czy częstą praktyką jest, że rakieta wykonuje tego typu manewr w sposób niekontrolowany?" - pytał Michał Rachoń.
Zaprogramować można najnowocześniejsze systemy. Taką rakietę da się zaprogramować, będzie miała bramę wlotową, punkt zwrotny, podążanie do określonego celu. Być może, że można zaprogramować rakietę tak, żeby wyglądało, że z terenu Polski leci do konkretnego celu (...) A zatem taki incydent, który żeśmy obserwowali, mógł być jednym z tych, który wiązał się z zaprogramowaniem jakiejś operacji