Dziennikarz BBC Steve Rosenberg, który gościł niedawno na Białorusi, odsłania kulisy manipulacji reżimu Łukaszenki: począwszy od oszukiwania migrantów, przez medialną propagandę, oskarżającą Polskę "o zabijanie". - Ja myślę, że to było wyreżyserowane - wskazuje Rosenberg.
Od początku roku Straż Graniczna zanotowała ponad 35 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, z czego ponad 6 tys. w listopadzie, blisko 17,3 tys. w październiku, prawie 7,7 tys. we wrześniu i ponad 3,5 tys. w sierpniu. Sytuacja spowodowana jest przez reżim Alaksandra Łukaszenki, który pomaga migrantom dotrzeć na granicę z Polską i udziela im pomocy w próbie nielegalnego przekraczania granic.
O tym, jak wygląda to od kulis, mówił dziennikarz BBC, który niedawno był na Białorusi i nawet rozmawiał z Łukaszenką. Jak wyglądał 15 i 16 listopada (wówczas doszło do zamieszek) przy granicy z Polską?
- Dzień przed próbą sforsowania granicy widzieliśmy, jak wszyscy migranci wstali i poszli w zorganizowany sposób w stronę przejścia granicznego Bruzgi-Kuźnica Białostocka. Przepuścili ich białoruscy funkcjonariusze. Oni (migranci) klęczeli przed drutem kolczastym, a z drugiej strony armatki wodne i polska policja
– opowiadał Steve Rosenberg w podcaście BBC, opublikowanym wczoraj. Dziennikarz opowiadał w nim o wydarzeniach na granicy, a także o wywiadzie z Alaksandrem Łukaszenką.
„Odniosłem wrażenie, że to wszystko było zorganizowane po to, by pokazać, że po jednej stronie granicy jest zły Zachód, a po drugiej stronie migranci, którzy po prostu proszą, by przepuścić ich do Europy” – ocenił Rosenberg. Kontynuował:
„Następnego dnia, ok. południa, grupa migrantów, mężczyzn, rzucała kamienie, kostkę brukową, cegły, drągi i części ogrodzenia w stronę polskich funkcjonariuszy. Widzieliśmy, jak próbowali niszczyć ogrodzenie. Odniosłem wtedy wrażenie, że była to próba sprowokowania reakcji z polskiej strony”
Na pytanie, czy „białoruskich funkcjonariuszy straży granicznej w ogóle tam nie było”, reporter odpowiedział: „Byli żołnierze, białoruscy żołnierze. I patrzyli. Nic nie zrobili, by powstrzymać migrantów, którzy tak w ogóle to szturmowali granicę. Podszedłem do jednego oficera i zapytałem, dlaczego nie reagujecie? Odpowiedział: Bez komentarza”.
Alaksandr Łukaszenka w pałacu prezydenckim w Mińsku udzielił wywiadu na wyłączność BBC. Prowadził go Rosenberg.
- Zapytałem podczas wywiadu pana Łukaszenkę, czy to jest normalne, szturmowanie granicy? A on powiedział: tak, normalne. Zarzucił mi, że wyrwałem to z kontekstu. Twierdził również, że jakiś polski oficer dał migrantom do zrozumienia, że jeśli pójdą na przejście graniczne, to mogą tam złożyć wnioski. Żaden z migrantów, z którymi rozmawiałem, mi o tym nie mówił
– relacjonował Rosenberg.
„Miałem wrażenie, że to było wszystko zaplanowane. W niedzielę obejrzałem wieczorne wiadomości w białoruskiej telewizji państwowej. I wszystkie te kadry były wykorzystane, by pokazać, że Polska „zabija ludzi”. Takie były napisy: Polska zabija. A Białoruś ratuje. Ja myślę, że to było wyreżyserowane” – dodał dziennikarz.
Opowiadał również o tym, jak jeden z migrantów w obozowisku przy granicy powiedział, że białoruscy żołnierze pomagali im przekroczyć granicę.
- Powiedział: "było nas 150 osób, nocą powiedzieli, że pójdziemy do Polski". Białoruski żołnierz przeciął ogrodzenie, a oni zaczęli biec. Zostali jednak złapani w Polsce i zawróceni
– wskazał Rosenberg.
W trakcie wywiadu z Łukaszenką dziennikarz BBC przytoczył tę relację, jednak Łukaszenka powiedział, że „mu nie wierzy” i tradycyjnie zażądał „faktów”: gdzie to miało miejsce, jak nazywał się żołnierz. „Nie sądzę, by człowiek, migrant, zapytał tego żołnierza: przepraszam, a jak pan się nazywa?” – odpowiedział Rosenberg.
Potem Alaksandr Łukaszenka oświadczył, że taka sytuacja (pomocy w nielegalnym przekroczeniu granicy) jest możliwa, ponieważ... Białorusini mają „dobre serca”.