Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Będzie interwencja ws. mężczyzny, który podpalił biuro Beaty Kempy? „Jeżeli jest chory, powinien być leczony”

Sąd wypuścił z zamkniętego zakładu psychiatrycznego mężczyznę, który podpalił biuro poselskie Beaty Kempy – alarmowała dziś telewizja TVP Info. Czy była to właściwa decyzja i czy nie doprowadzi ona do kolejnej tragedii? - Jeśli jest chory psychicznie, powinien podlegać właściwej terapii – skomentował dziś szef MS Zbigniew Ziobro wypuszczenie Sebastiana K., który wcześniej usłyszał zarzuty o charakterze terrorystycznym… - Wypuszczanie takiego sprawcy na wolność jest rzeczą, która musi niepokoi – dodał. Głos w tej sprawie zabrał rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne
pixel2013 CC0

Podczas dzisiejszej konferencji prasowej minister Ziobro nawiązał do podawanych przez TVP Info informacji dotyczących Sebastiana K., który w 2017 r. podpalił biuro poselskie Beaty Kempy, a teraz został zwolniony przez sąd z zamkniętego zakładu psychiatrycznego.[polecam: https://niezalezna.pl/211212-podpalono-biuro-poselskie-minister-beaty-kempy-czy-antyrzadowy-obled-ma-jeszcze-jakies-granice]

Jak mówił Ziobro, Sebastian K. dopuścił się podpalenia budynku wiedząc o tym, że mieszka tam wiele osób.

- Mimo to chciał wywołać wielki pożar, czyli musiał godzić się na to, że mogą spłonąć niewinne, przypadkowe osoby. Czynił to, jak stwierdził, z manifestu politycznego, politycznej nienawiści do rządzącej dzisiaj opcji politycznej - PiS, Solidarnej Polski, w tym Beaty Kempy

- mówił szef MS.

Zdaniem Ziobry, jeśli Sebastian K. został uznany za osobę chorą psychicznie, jeśli biegli stwierdzili, że stanowi bardzo poważne zagrożenie, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż ponownie dopuści się podobnego ciężkiego przestępstwa, to „wypuszczanie takiego sprawcy na wolność jest rzeczą, która musi niepokoić”.

W tym kontekście zwrócił uwagę na niedawne wydarzenia z Gdańska, gdzie w wyniku ataku nożownika zginął prezydent tego miasta Paweł Adamowicz.

Jak mówił Ziobro, Sebastian K. „albo powinien był być pociągnięty do odpowiedzialności karnej i wstępna opinia biegłych w procesie wydana była błędna, że jest on człowiekiem chorym psychicznie i stanowi realne zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi, albo jest tak, że to zagrożenie może stanowić i wtedy środki zabezpieczające wobec takiego sprawcy powinny być uchylane po bardzo gruntownym i wnikliwym przemyśleniu okoliczności tego strasznego zdarzenia”.

- Jeśli jest więc chory psychicznie, powinien podlegać właściwej terapii

- dodał minister.

Dlatego - jak mówił szef MS - biorąc pod uwagę wydarzenia z Gdańska chciałby „uczulić wszystkich, że w tych sprawach decyzje wymiaru sprawiedliwości powinny zapadać po gruntownym przemyśleniu i po zasięgnięciu dodatkowych opinii biegłych, by nie było za późno i znowu ktoś nie bił w dzwony, że doszło do kolejnego strasznego wydarzenia, na którym wszyscy będziemy wylewać łzy i będziemy słusznie ubolewać nad kondycją polskiego państwa, które dopuszcza do tego, że ludzie niepoczytalni, ludzie chorzy są w stanie stwarzać bezpośrednie zagrożenie”.

Dziś do sprawy odniósł się Sąd Okręgowy we Wrocławiu. Rzecznik SO podkreślił na briefingu prasowym, że sąd zastosował środek zabezpieczający wobec Sebastiana K. polegający na obowiązkowym leczeniu w poradni zdrowia psychicznego.

- Wydając rozstrzygnięcie sąd wziął pod uwagę informację ze szpitala, a jednocześnie opinie biegłych, z których to dokumentów wynika, że prawdopodobieństwo popełnienia przez Sebastiana K. czynu zabronionego o znacznej szkodliwości społecznej nie jest wysokie. A jednocześnie z dokumentów tych wynika, że może leczyć się w poradni zdrowia psychicznego i to należycie zabezpieczy społeczeństwo przed popełnieniem przez niego czynów zabronionych

 - powiedział rzecznik SO we Wrocławiu.

Jak mówił, sąd uwzględnił również fakt, że podejrzany może liczyć na pomoc rodziny. Rzecznik Marek Poteralski zaznaczył, że postanowienie sądu jest nieprawomocne i podlega zaskarżeniu.

Rzecznik pytany o to, czy w kontekście wydarzeń z Gdańska, gdzie w wyniku ataku nożownika zginął prezydent tego miasta Paweł Adamowicz, nie jest ryzykowne, żeby taka osoba wychodziła na wolność, odparł, że "nie możemy dzisiaj oceniać każdej osoby chorej przez pryzmat jednego zdarzenia w Gdańsku".

- Każda osoba chora jest badana psychiatrycznie i indywidualnie do niej są stosowane odpowiednie środki zabezpieczające

– mówił sędzia.

Dodał, że po wydaniu postanowienia sądu prokuratura złożyła wniosek o wstrzymanie jego wykonania, jednak – jak mówił rzecznik - sąd tego wniosku nie uwzględnił i postanowienie podlega wykonaniu.

- Mężczyzna opuści szpital niezwłocznie. Dokumentacja została wysłana do szpitala i dyrekcja zwolni go po otrzymaniu dokumentacji

 – powiedział.

W grudniu 2017 r. w Sycowie na Dolnym Śląsku Sebastian K. podpalił biuro poselskie Beaty Kempy. Mieściło się one w kamienicy, w której mieszkały rodziny z dziećmi. Według śledczych, pokrzywdzonych zostało 15 osób, w tym 6 dzieci.

Jak podała dziś TVP Info, mężczyzna, który wcześniej usłyszał zarzuty o charakterze terrorystycznym, został teraz zwolniony przez sąd z zamkniętego zakładu psychiatrycznego.

- Chciałem tę partię (PiS) upokorzyć, chciałem upokorzyć Kempę. Chciałem doprowadzić do tego, by ta partia się rozpadła – brzmią zeznania Sebastiana K., sprawcy podpalenia biura poseł Beaty Kempy, do których dotarło TVP Info. - Dodam, że mi też się nie podobają planowane zmiany w ordynacji wyborczej. Ja nie czytałem tej ustawy, ale opieram się na opiniach ekspertów, np. Borysa Budki, który krytykował te ustawy. Tak samo krytykowali te ustawy politycy PSL, Nowoczesnej i dziennikarze - zeznawał Sebastian K. przytaczany przez TVP Info.

- Zdawałem sobie sprawę, że mogło dojść do dużego pożaru, a mimo tego nie potrafiłem się powstrzymać od tego, by podpalić to biuro. Do tego stopnia nie lubię polityków PiS-u i Solidarnej Polski. Jeśli chodzi o polityków, to najbardziej szanuję Borysa Budkę. To jest prawnik. On się bardzo rzeczowo wypowiada i na temat. Ja się całkowicie utożsamiam z tym, co on mówi. Lubię też polityków partii Nowoczesna, zwłaszcza panią Pihowicz i Lubnauer. Gdyby to biuro poselskie należało do posła Budki, poseł Lubnauer czy Pihowicz, to ja bym nie dokonał takiego czynu. Ale że to biuro należało do pani Kempy, to nie miałem przed tym żadnych oporów

 – zeznawał.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#Ziobro #Kemoa #podpalacz #pożar

redakcja