Prokurator postawił dzisiaj zarzuty złośliwego zakłócania nabożeństwa czterem osobom, które w niedzielę rano wtargnęły do świdnickiej katedry. Podejrzani mieli wznosić okrzyki, włączać muzykę oraz próbować wywiesić w kościele tęczową flagę. Głos w tej sprawie zabrał rzecznik świdnickiej kurii, ks. Daniel Marcinkiewicz.
- Z bólem przyjęliśmy informację zakłócenia mszy św. przez osoby, które w niestosowny sposób się zachowywały
- powiedział KAI ks. Daniel Marcinkiewicz, rzecznik świdnickiej kurii.
- Naruszanie świętości świątyń jest zawsze złym znakiem. Każde targnięcie się na Boga i Jego znaki oznacza głęboki upadek człowieka, albowiem Bóg jest miłością. Kto nie ma szacunku dla miłości, nie uszanuje też żadnej innej wartości
- dodał rzecznik.
Ks. Marcinkiewicz wyraził serdeczne podziękowania funkcjonariuszom Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy, którzy przyczynili się do ujęcia czterech osób, chcących zakłócić liturgię.
Szybka reakcja służb mundurowych nie pozwoliła, aby świątynia zostało sprofanowana.
- podkreślił.
Jak poinformował prokurator rejonowy w Świdnicy, Marek Rusin, do przestępstwa doszło w niedzielę rano, gdy w trakcie odprawianej Mszy świętej osoby weszły do przedsionka katedry i złośliwie zakłóciły przebieg tego nabożeństwa.
24-letni mężczyzna przyznał się, że miał ze sobą tęczową flagę i chciał ją zawiesić w kościele. Wyjaśniał, że wcześniej przez całą noc i nad ranem spożywał duże ilości alkoholu wspólnie z dwiema zatrzymanymi z nim kobietami: 41-letnią i 49-letnią. Kobiety częściowo się przyznają, choć zasłaniają się niepamięcią z powodu upojenia alkoholem
- powiedział.
Dodał, że ta trójka w przedsionku katedry wznosiła też okrzyki oraz odtwarzała muzykę z odtwarzacza, który wnieśli do kościoła. W ocenie prokuratury, w ten sposób popełnili przestępstwo z art. 195 Kodeksu karnego, który za złośliwe zakłócenie aktu religijnego przewiduje karę nawet do dwóch lat więzienia.