Artylerzyści doskonalili specjalistyczne umiejętności, w tym współdziałania drużyn, działonów, plutonów i baterii. Działania prowadzono bez amunicji, ale ćwiczący musieli wykonywać wszystkie czynności, które obowiązują w przypadku użycia amunicji bojowej. Wybierali miejsca dogodne do rozwinięcia stanowisk ogniowych, zajmowali je i trenowali szybkie ich opuszczanie - czytamy na portalu.
Artylerzyści korzystali z 30 różnych jednostek sprzętu, m.in. z armatohaubic Dana i wozów dowodzenia z systemem kierowania ogniem Topaz. Szkolenie w Wędrzynie miało przygotować żołnierzy do czekających ich w marcu br. ćwiczeń pod kryptonimem „Błysk-18”. Z kolei w maju pododdziały dywizjonu wezmą udział w zajęciach taktyczno-specjalnych pod kryptonimem „Lis-18”.
Na skuteczny ogień artylerii składa się działanie żołnierzy wielu specjalności, dlatego w zajęciach brała udział nie tylko obsługa dział. Uczestniczyli w nich również żołnierze kompanii logistycznej i baterii dowodzenia. Z tej ostatniej byli to specjaliści z plutonów łączności oraz topograficznego. Nie zabrakło też wysuniętych obserwatorów, czyli po prostu zwiadu artyleryjskiego. Ich zadania nigdy nie są proste – zwiadowcy muszą podejść jak najbliżej celów, by obserwować skuteczność prowadzonego ognia. W razie potrzeby korygują dane niezbędne do poprawienia celności trafień. Nie mniej ważna jest rola topografów, którzy określają współrzędne, np. kierunek celu i jego azymut, a tym samym kierunek i kąt podniesienia luf dział - informuje polska-zbrojna.pl.
Podczas szkolenia ważne zadania wykonywali również logistycy. Organizowali oni dywizjonowe punkty: żywienia, medyczny i amunicyjny. Odpowiadali także za zabezpieczenie techniczne pododdziałów, w tym dostarczanie paliwa do pojazdów - podaje serwis.