Iwona Hartwich - "apolityczna" liderka protestu niepełnosprawnych w Sejmie - w radiu TOK FM oceniła, że... "Platforma się zmieniła". Jej zdaniem "nie ma porównania między rządem PiS a PO" - To inna mentalność, inna kultura polityki. Osoby z niepełnosprawnościami są kulą u nogi dla PiS - oceniła przyszła kandydatka Koalicji Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych.
W ubiegłym tygodniu Hartwich, umieszczona wcześniej na siódmym miejscu listy Koalicji Obywatelskiej w Toruniu, oświadczyła, że nie wystartuje z tej listy w wyborach, ponieważ miała mieć na niej miejsce trzecie.
Później spotkała się jednak ze Schetyną.
"Po spotkaniu z panią Iwoną Hartwich i rozmowie o sytuacji na liście toruńskiej zaproponuję Zarządowi Krajowemu PO zmianę na liście. Będę rekomendował, by pani Iwona Hartwich kandydowała z 3. miejsca listy Koalicji Obywatelskiej"
- poinformował po spotkaniu szef Platformy Obywatelskiej.
Ja odzyskałam swoje trzecie miejsce, obiecane i bardzo się z tego cieszę
- powiedziała dziś w TOK FM.
Stwierdziła, że "już wiele miesięcy temu mówiła, że jeśli dostanie rozsądną propozycję, to będę mocno zastanawiała się nad startem do Sejmu, a bodźcem był właśnie protest 40-dniowy".
Podkreśliła, że zależy jej na tym, aby "osoby z niepełnosprawnościami przestały być okradane przez rząd PiS".
Dopytywana przez Jacka Żakowskiego o protest z 2014 roku i ten z 2018 roku stwierdziła, że "to zupełnie inna mentalność, inna kultura".
Teraz mieliśmy przecież zamykane okna i toalety, a w nocy były włączane światła i dmuchawy dające zimne powietrze. To wszystko w nas siedzi
- mówiła.
O tym, skąd weźmie pieniądze na kampanię mówiła, że o "wsparcie będzie prosiła dobrych ludzi".
Po co startuje do Sejmu?
Nie chciałabym, żeby w naszym kraju rządził PiS. Każdy normalny człowiek, który prześledziłby jeszcze raz ten protest niepełnosprawnych zrozumiałby, że to są ludzie niebezpieczni
- powiedziała.