Przyczyną katastrofy polskiego Tu-154 w Smoleńsku był wybuch – powtórzył przewodniczący podkomisji smoleńskiej, wiceprezes PiS i były szef MON Antoni Macierewicz. Według niego ślady materiałów wybuchowych znaleziono na wewnętrznej stronie poszycia samolotu. Zdaniem Macierewicza eksplozja była efektem zamierzonego działania.
W piątek w Telewizji Republika Macierewicz powiedział, że w próbkach z wraku "materiał wybuchowy został znaleziony przez laboratoria polskie, ale także przez laboratoria jednego z naszych sojuszników w ramach NATO".
"Próbki zawierają, jak się okazało, na wewnętrznej stronie metalowego poszycia samolotu ślady materiałów wybuchowych, i to nie tylko trotylu, ale RDX – materiału, który był i jest używany przez różnych lewackich i postkomunistycznych terrorystów”
– powiedział Macierewicz. Dodał, że substancja po zmieszaniu z innymi materiałami wybuchowymi daje "straszliwe efekty".
Postawił zarzut, że w badaniach prowadzonych w 2012 r. dopuszczono się "manipulacji". Według Macierewicza przy badaniu foteli "odkryto wtedy bardzo wiele materiałów wybuchowych, ale w protokole została tylko zidentyfikowana grupa nitro", nie uwzględniono obecności innych materiałów wybuchowych.
"Ta manipulacja miała olbrzymie znaczenie dla okłamania opinii publicznej polskiej i międzynarodowej" – dodał przewodniczący podkomisji. Według niego dopiero przekazanie próbek po 2015 roku zagranicznym laboratoriom "pozwoliło stwierdzić jednoznacznie i ostatecznie, że zidentyfikowano (…) materiał wybuchowy w miejscach, gdzie są także ślady fali wybuchowej".
"Eksplozja tego typu nie mogła być przypadkiem, musiała być zaplanowana i przeprowadzona przez kogoś, kto chciał zabić polską elitę narodową"
– powiedział Macierewicz. Telewizja Republika przedstawiła animację pokazującą dwie eksplozje – w skrzydle i w centropłacie, w pobliżu salonki.
"To oznacza, że sprawa dramatu smoleńskiego zostaje wyjaśniona. To eksplozja zniszczyła ten samolot" – stwierdził Macierewicz.