Po spenetrowaniu 185 metrów ściany N-6 nie udało się ratownikom odnaleźć ostatniego zaginionego górnika w kopalni "Pniówek" w Pawłowicach. Ratownicy z każdym metrem pracowali w coraz trudniejszych warunkach klimatycznych, dlatego zdecydowano o przerwaniu akcji. Ratownicy nie rezygnują, poszukiwania będą kontynuowane, ale inną drogą. Od soboty w akcji wzięły udział 133 zastępy ratownicze.
Trwający od ubiegłej soboty etap poszukiwań 7 górników i ratowników medycznych w "Pniówku" przerwano w nocy ze środy na czwartek. Udało się odnaleźć 5 osób wytransportować na powierzchnię. Później odnaleziono jeszcze jedną osobę. Pod ziemią prowadzono nadal poszukiwania ostatniego górnika. Od soboty w akcji wzięły udział 133 zastępy ratownicze.
- Teraz kierownik akcji, po konsultacji z poszerzonym zespołem sztabu akcji, podjął decyzję o przerwaniu akcji ratowniczej ze względu na bezpieczeństwo ratowników. Tym samym, kierownictwo kopalni wraca do drugiego zaplanowanego rozwiązania w planie akcji, czyli zatamowania rejonu ściany i wykonania przecinki z pochylni N-9 bezpośrednio do ściany N-6 w miejsce prawdopodobnego przebywania zaginionego górnika. Drążenie przecinki oraz przygotowanie do kolejnej akcji ratowniczej może potrwać około miesiąca
- mówi Tomasz Siemieniec, rzecznik prasowy JSW, do której należy kopalnia w Pawłowicach.
Do tragedii w "Pniówku doszło 20 kwietnia ub.r. na poziomie ok. 1000 m pod ziemią. Po serii wybuchów metanu 9 osób zginęło, a 30 zostało rannych. Siedmiu górników i ratowników medycznych uznano za zaginionych. Akcję ratowniczą przerwano 2 maja z powodu bardzo trudnych warunków. Można ją było wznowić dopiero po blisko roku, gdy wygasł pożar pod ziemią.