Akcja Demokracja, czyli organizacja, która wielokrotnie stawała w obronie tzw. "totalnej opozycji", zapowiedziała, że 11 listopada w Warszawie zorganizuje antyfaszystowski marsz pod hasłem "Za wolność Waszą i naszą". Przy okazji jej aktywiści chcą przypominać postacie Dąbrowszczaków. Na ich życiorysach są jednak spore rysy - o czym wspomina się już rzadziej.
"Chcemy pokazać, że nasza wizja Święta Niepodległości jest inna niż środowisk nacjonalistycznych i faszystowskich. Co roku przechodzimy ulicami Warszawy, sprzeciwiając się hasłom pełnym nienawiści, nacjonalizmu i rasizmu. W tym Akcja Demokracja chce przypomnieć postaci z naszej historii, osoby które na różne sposoby stawiały opór skrajnie prawicowym ideologiom - Marka Edelmana, Irenę Sendlerową czy Dąbrowszczaków, polskich bojowników z faszyzmem w Hiszpanii"
- napisano w komunikacie Akcji Demokracja.
Prawda o bohaterstwie Brygady im. Jarosława Dąbrowskiego jest jednak zupełnie inna. Tzw. republikanie, po których stronie walczyli Dąbrowszczacy, reprezentowali przeważnie totalitarny obóz komunistyczny i byli wspierani przez Stalina.
Zdecydowana większość najwybitniejszych Dąbrowszczaków ma haniebne życiorysy. Stanisław Ulanowski - dowódca polskiego batalionu im. Jarosława Dąbrowskiego, stanowiącego trzon brygady - przez trzy lata szkolony był politycznie w Związku Sowieckim, działał we Francuskiej Parti Komunistycznej. Jego następca Wiktor Kuźnicki - także komunista - został po II wojnie światowej podpułkownikiem i komendantem wojewódzkim Milicji Obywatelskiej w Kielcach. Inny dowódca batalionu Józef Strzelczyk w międzywojniu planował zabójstwo polskiego policjanta, a po wyjściu z więzienia szkolił się politycznie w Sowietach. W 1941 r. napisał list do Stalina z prośbą o przyjęcie do Armii Czerwonej.
Komisarzem politycznym batalionu był z kolei Stanisław Matuszczak, po II wojnie działający w Egzekutywie KW PZPR we Wrocławiu. Inny znany Dąbrowszczak, Grzegorz Dzierzgowski, po 1945 r. został typowym komunistycznym aparatczykiem (m.in. attaché handlowy ambasady PRL w Hanoi). Wacław Komar po "wyzwoleniu" Polski trafił do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, Jan
Rutkowski - został szefem zbrodniczej Informacji Wojskowej, a Józef Mrozek - pełnił funkcję szefa UB w Gdańsku, Szczecinie i Poznaniu.
Akcja Demokracja to organizacja wiele razy opowiadająca się za parlamentarną opozycją. Dziś zorganizowała przed Sejmem happening, który - jak podkreślali jej członkowie - "ma na celu przypomnieć senatorom i senatorkom, żeby byli wierni swoim wyborcom i nie zdradzali ich woli". Aktywiści Akcji Demokracja trzymali banery z hasłami: "Senatorze, Senatorko, zostańcie po stronie demokracji", "Pakt senacki - granica przyzwoitości". Kierownik tej organizacji Piotr Cykowski zapowiedział także złożenie do biur podawczych partii koalicyjnych Koalicji Obywatelskiej, SLD i PSL podpisów obywateli pod apelem, by "senatorowie pozostali wierni decyzjom wyborców".
Akcja Demokracja chce, by senatorowie... składali deklarację, że nie będą współpracować z Prawem i Sprawiedliwością.
"Chcielibyśmy, aby 51 senatorów jasno zadeklarowało, po której stronie stoją, czy będą współpracować z obozem rządzącym. Mamy prawo tego oczekiwać jako osoby, które na nich głosowały"
- powiedział Cykowski.