Nie dość, że marsz zorganizowany przez Platformę Obywatelską, zakończył się frekwencyjną porażką, to jeszcze w grupce uczestników pojawili się ludzie wygłaszający dość kuriozalne teksty. Jedna pani stwierdziła, że wolność odzyskała w... 1945 roku. Druga dała jeszcze lepszy popis. Brała udział w "Marszu Wolności" zapewniając równocześnie, że nie widzi powodu, aby protestować.
Politycy PO zapewniali, że w ich marszu weźmie udział około sto tysięcy osób. Od razu było wiadomo, że to mało realne fantazje Grzegorza Schetyny i jego kolegów, ale że będzie aż tak słabo...
CZYTAJ WIĘCEJ: Platforma mówiła coś o stu tysiącach? Śmiechu warte - nawet "Wyborcza" doliczyła się 7-10 tys.
Nawet w tak niewielkiej grupie pojawiły się ciekawe "osobistości"...
Reporter Telewizji Republika zamienił kilka zdań z kobietą niosącą unijną flagę. Ta rozmowa będzie zapewne hitem.
- Ja nie protestuje przeciw niczemu. - stwierdziła. - Dzisiaj jest Marsz Wolności i nie widzę powodu, żeby protestować, to chyba jest święto nas wszystkich.
- Pani maszeruje za czymś. Za czym? - dopytał dziennikarz.
- Za wolnością, tą która jest i mam nadzieję będzie
Była jeszcze jedna sympatyczka opozycji, która na antenie TVN24 stwierdziła, że martwi się o wolność. Tą uzyskaną po raz pierwszy - jak stwierdziła - w 1945 roku. Włos się na głowie jeży.
Źródło: niezalezna.pl
#Marsz Wolności
gb