Zbigniew Hołdys Czytelnikom naszego portalu znany jest nie od dziś.
– czytamy.Zamknijcie dzioby. Bo wprawdzie nie jest moja organizacja, ale nie lubię patrzeć na wypadki uliczne, które się zdarzają innym na pobliskim skrzyżowaniu, na bójki i wrzaski pełne zniewag i oszczerstw, na ludzi płynących tratwą, gdzie co drugi wierci w niej dziurę i jeszcze skacze, jakby chciał, by jego drewno poszło pod wodę szybciej, a trzeci ze złości rozplątuje spoiwa, by całość się rozleciała z pięknym hukiem. "Będzie piękne utonięcie pojazdu, który się tak pięknie zapowiadał, a tu bul-bul - i sam byłem tego sprawcą”
– napisał.Skupcie się. Usiądźcie w domach we dwoje, troje, w piątkę, pogadajcie o programie, o własnych wizjach i oczekiwaniach, o konkretach, o uwagach, jakie macie --> nie tam o Kijowskim czy Łozińskim, albo Szumełdzie personalnie; nie o tym który z nich ile ma żon i czy je szanuje; nie o księgowych, które pozmieniały zdanie i teraz wszystkie są jak słone paluszki do zagryzania, bo te tematy są napędzone odwetem, złością, pretensjami, goryczą, a nawet nienawiścią --> one Was skłócą ostatecznie, rozsadzą jak granat marki kartacz ku uciesze wszystkich nieprzyjaciół. Pomyślcie co zrobić, by uratować bezcenność pierwszych dni istnienia KODu, jak się do niej na powrót zbliżyć, doprowadzić do jedności, wybaczenia, do racjonalnych decyzji, a nie do rozpiździachu. Już dziś, przestańcie się młócić publicznie cepami na fejsbuku, bo to dla postronnego wygląda ohydnie - zacznijcie rozmawiać w zamkniętych kręgach, w domach, w grupach zamkniętych na fb, pośród znajomych, nie plotkujcie, nie szczujcie, nie siejcie dalszych intryg - szukajcie dobrych wyjść