W Białogardzie koło Lęborka zmarł mężczyzna, którego wezwani ratownicy medyczni uznali za symulanta. Ostatecznie dali mu zastrzyk i odjechali. Rano mężczyzna już nie żył.
–
Wujek mieszkał z bratem. Dyspozytorka pogotowia wysłała tam karetkę. Wuj 35 lat leczył się na schizofrenię, ale ratownikom skarżył się na drętwienie nóg i palców – mówi siostrzenica zmarłego, która zapewnia, że ratownicy zachowywali się nieprofesjonalnie.
–
Miał wysoki poziom cukru. Załoga pogotowia miała mu powiedzieć, że symuluje i jeśli jeszcze raz wezwie pogotowie, to zawiozą go do psychiatryka. Tak zrelacjonował mi to brat wujka. Ja złożyłam już doniesienie do prokuratury w tej sprawie - mówi siostrzenica zmarłego.
Z ujawnionych przez rodzinę wyników sekcji zwłok mężczyzny wynika, że przyczyną zgonu była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Prokurator rejonowy w Lęborku Patryk Wegner poinformował, że śledczy z urzędu wszczęli dochodzenie w tej sprawie.
Źródło: tvp.info,niezalezna.pl
#ratownicy medyczni #pogotowie #śmierć #Lębork #Białogarda
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
bm