Najpierw warszawski sędzia Wojciech Łączewski zasłynął wydaniem w marcu 2015 r. zdumiewającego wyroku skazującego byłe kierownictwo Centralnego Biura Antykorupcyjnego na karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Później (październik 2016 r.) w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” obwieścił, że orzeczenie wydane przez skład trzyosobowy było jednogłośne. Ponieważ taka informacja jest tajna, minister sprawiedliwości zwrócił się do rzecznika dyscyplinarnego o wszczęcie postępowania. Decyzja była odmowna, a kilka dni temu Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił zażalenie.
Wojciech Łączewski uniknął więc dyscyplinarki, ale finału nie znalazła na razie inna afera z nim w roli głównej.
W marcu zeszłego roku dziennikarze ujawnili, że na profilu Łączewskiego na Twitterze pojawiły się komentarze o charakterze politycznym. Sądząc, że rozmawia z Tomaszem Lisem (konto było fałszywe), napisał, że trzeba powstrzymać PiS.
Czytaj więcej: Sędzia Łączewski "trafiony zatopiony". Dziennikarz ujawnia: "ja go tam widziałem"
Łączewski zapewniał potem, że ktoś włamał się do jego komputera, złożył też zawiadomienie o przestępstwie. Śledztwo najpierw prowadziła prokuratura w Warszawie, później akta przekazano do Legnicy, a obecnie sprawą zajmuje się Prokuratura Regionalna w Krakowie. Biegli informatycy zbadali komputer sędziego i w swojej opinii stwierdzili, że nie ma śladów ingerencji osób trzecich.
Czytaj też: Sędzia Łączewski i fałszywy Tomasz Lis. Minister Ziobro żąda wyjaśnień
„Codzienna” informowała w połowie grudnia, że po wyłączeniu części materiałów wszczęto odrębne postępowanie dotyczące podejrzenia składania fałszywych zeznań oraz złożenia fałszywego zawiadomienia.
– tłumaczył wówczas „GPC” prokuratur Zbigniew Gabryś.– Chodzi o przesłuchania zarówno w prokuraturze w Warszawie, jak w Legnicy i Krakowie
Reklama
Łączewski nie usłyszał zarzutów, bo jako sędziego chroni go immunitet. Od tamtej pory minęły jednak trzy miesiące. Czy wniosek o jego uchylenie został sporządzony?
– tłumaczy nam prokurator Włodzimierz Krzywicki, który przyznaje, że o ile czynności na terenie kraju zostały już niemal w całości wykonane, to cały czas brakuje precyzyjnej odpowiedzi ze Stanów Zjednoczonych, od operatora Twittera.– Jeszcze nie powstał, bo materiał dowodowy nie jest kompletny
W martwym punkcie utknęły również działania rzecznika dyscyplinarnego przy Krajowej Radzie Sądownictwa, który od roku wykonuje „czynności wyjaśniające”. Twierdzi, że nie może podjąć merytorycznej decyzji (o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego lub odmowie), bo do tej pory nie otrzymał treści drugiej opinii biegłych informatyków. Czeka także na pismo od Amerykanów.
– powiedział „Codziennej” sędzia Marek Hibner.– Bez tych dwóch dowodów nie mogę podjąć decyzji. Poważnie zastanawiam się nad zawieszeniem postępowania