Zbigniew Ziobro napisał w piśmie do prezes Sądu Okręgowego w Warszawie:
W związku z serią artykułów zamieszczonych m.in. w portalach Kulisy24, TVP.Info oraz czasopiśmie "Warszawska Gazeta" mających jakoby dotyczyć postępowania Wojciecha Łączewskiego - sędziego Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie - oraz licznymi pytaniami mediów kierowanymi w tej sprawie do Ministerstwa Sprawiedliwości, proszę o podjęcie - w ramach posiadanych uprawnień - czynności zmierzających do wyjaśnienia przedmiotowej sprawy.
Jako pierwsza aferę z udziałem „znanego sędziego” opisała redakcja serwisu kulisy24.pl. Wówczas jednak nie podawano żadnych nazwisk, opisując jedynie mechanizm prowokacji. Z relacji serwisu wynika, że na Twitterze założone zostało fałszywe konto, łudząco podobne do oficjalnego profilu znanego dziennikarza. Choć wielu internautów nie dało się na to nabrać, niespodziewanie ktoś podający się za „znanego sędziego” miał podjąć próbę kontaktu. Pisząc również z fałszywego konta zapewniał, że w przypadku walki z rządem Prawa i Sprawiedliwości niezbędna jest „zmiana strategii”. Sugerował również chęć spotkania z dziennikarzem.
Nadal jednak nie było pewności, że rozmówca jest sędzią, za którego się podaje. Chcieliśmy mieć pewność, czy jako dziennikarze nie staliśmy się celem prowokacji. Nabraliśmy pewności, że tak nie jest. Sędzia przesłał „selfie” X-owi i przeprosił, że w wyciągniętej koszulce, ale akurat pisze uzasadnienie do wyroku. Ktoś powie, że zdjęcie to nie dowód. Można je podrobić. Można. Jednak pewnej rzeczy podrobić się nie da. „Znany sędzia” o umówionej godzinie i konkretnego dnia pojawił się pod wskazanym przez X-a adresem, by omówić z Y-iem strategię walki z nową władzą”
- relacjonuje redakcja serwisu kulisy24.pl.
„Gazeta Warszawska” ujawniła z kolei że z ustaleń dziennikarza Pawła Mitera wynika, iż „znanym sędzią” ma być Wojciech Łączewski - sędzia, który skazał byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego - natomiast dziennikarzem, z którym chciał się spotkać i którego fałszywy profil pojawił się na Twitterze – miał być Tomasz Lis.