"A sam stan wojenny? Czy oprócz tego, że byli ludzie internowani, to - oczywiście, nie powiem, były tam jakieś bijatyki, były tam jakieś ścieżki zdrowia - ale generalnie rzecz biorąc najczęściej jednak dochowano jakiejś kultury w tym całym zdarzeniu. Ja przeżyłem już stan wojenny, byłem dorosłym oficerem i nie pamiętam, żeby na ulicach działy się jakieś dziwne rzeczy, jakieś szczególne prześladowania i tak dalej" - mówił pułkownik Adam Mazguła do esbeków zebranych przed Sejmem. Autor tej kuriozalnej wypowiedzi jest jednym z sygnatariuszy listu dotyczącego protestu planowanego na 13 grudnia.
Gdy pułkownikowi wytknięto jego poglądy na stan wojenny, Mazguła napisał na Twitterze:
Nigdy nie byłem ubekiem ani oprawcą. Nie brałem udziału w stanie wojennym. Kłamstwo i podłość.Reklama
Tymczasem z opinii służbowej na jego temat wynika zupełnie coś innego:
- twierdzili przełożeni.„W okresie stanu wojennego wzorowo realizował stawiane przed nim zadania. W pełni popiera ideę socjalistycznej odnowy i akceptuje konieczność wprowadzenia stanu wojennego”
Mazguła służył w komunistycznym wojsku od 1975 r. Między 1979 a 1985 r. zajmował stanowiska dowódcze plutonu i kompanii w 2 Dywizji Zmechanizowanej. W 1985 rozpoczął studia w Akademii Sztabu Generalnego im. gen. broni Karola Świerczewskiego (ASG). Między 1988 a 1992 r. był szefem sztabu 25 pułku zmechanizowanego i 10 pułku zmechanizowanego. Oczywiście Mazguła był także członkiem PZPR - od 1977 do 1990 r.