Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pracuje nad projektem ustawy dekoncentracyjnej, związanej z dominacją niemieckiego kapitału na polskim rynku medialnym. Sprawą repolonizacji mediów zajęli się także parlamentarzyści. Na środę, 30 listopada, sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu zaplanowała posiedzenie, na którym będzie przedstawiona informacje o zagranicznym kapitale na rynku medialnym w Polsce - pisze w najnowszym numerze „Gazeta Polska”.
– Chcemy pokazać, jak duży jest zasięg kapitału zagranicznego: Polacy muszą wiedzieć, czyją własnością są dane tytuły, aby być świadomymi, że być może nie reprezentują one naszego polskiego interesu – mówi "Gazecie Polskiej" Elżbieta Kruk (PiS), przewodnicząca komisji. –
Jest kwestią oczywistą, że kapitał zagraniczny śladowo występuje w mediach krajów Europy Zachodniej – np. w Niemczech w ogóle nie ma obcego kapitału w mediach. Niemcy mają gazety dla siebie, reprezentują one niemiecki punkt widzenia. A czyj interes reprezentują niemieckie media w Polsce? – pyta retorycznie posłanka.
Rozwiązania systemowe
Na posiedzenie komisji kultury zostali zaproszeni przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz dr Olga Dąbrowska-Cendrowska z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, autorka opracowań na temat obecności obcego kapitału na polskim rynku medialnym.
– Repolonizacja mediów jest konieczna, ale chciałabym przestrzec przed szermowaniem tą nazwą, ponieważ jest ona wykorzystywana przeciwko pozytywnemu załatwieniu tej sprawy
– uważa Elżbieta Kruk. –
Mówi się o repolonizacji w tym kontekście, że od razu będziemy zabierać tytuły, gazety i że to oznacza koniec demokracji. A my mówiąc o repolonizacji, myślimy o pewnym „udomowieniu” mediów, o doprowadzeniu do tego, że reprezentują polski interes, że są z Polakami i dla Polaków. Mam nadzieję, że dojdziemy do konkretnych wniosków, które sprawią, że prace nad rozwiązaniem tego problemu zostaną przyspieszone. Naszym celem jest przede wszystkim to, aby zaczęła się debata na ten temat – dodaje posłanka.
Poprzednia opcja rządzącą nie widziała potrzeby wprowadzenia zmian, które ograniczałyby lub zatrzymały ekspansję niemieckich koncernów. W poprzedniej kadencji sejmu problemem tym zajął się jedynie Parlamentarny Zespół ds. Obrony Wolności Słowa. Jego przewodniczący, ówczesny poseł PiS Adam Kwiatkowski (obecnie minister w Kancelarii Prezydenta), w 2014 r. przedstawił raport na temat obecności obcego kapitału na rynku medialnym oraz na temat finansowania tych mediów poprzez rządowe ogłoszenia i reklamy.
Skok na media
Proces przejęcia polskich tytułów przez niemieckich wydawców trwał przez ostatnie 26 lat. Był on efektem zmian zaplanowanych kilka lat przed upadkiem komunizmu. Jak zauważa dr Jerzy Targalski, pierwszym pomysłem komunistów było przelanie pieniędzy z RSW Prasa Książka Ruch, monopolisty na rynku medialnym, do innego podmiotu. –
W 1988 r. powstała spółka Transakcja, do której przelano część pieniędzy, a następnie powstały jeszcze 22 spółki. Koncepcja była taka, że „RSW zostaje, ale my opanujemy cały majątek RSW” – mówi dr Targalski.
W 1989 r. Tadeusz Mazowiecki powołał komisję likwidacyjną RSW – część tytułów została przekazana spółdzielniom dziennikarskim, a część sprzedana. Przez kolejne lata gazety albo były likwidowane, albo sprzedawane obcym koncernom. Koncerny niemieckie osiągnęły dominującą pozycję na rynku zarówno prasy regionalnej, jak i kolorowych magazynów. W rękach niemieckich właścicieli są nie tylko gazety codzienne, lecz także pisma poradnikowe i tematyczne. Wystarczy sprawdzić najlepiej sprzedające się magazyny, by policzyć gigantyczne zyski osiągane przez ich właścicieli. I tak np. w sierpniu dwa pierwsze miejsca najlepiej sprzedających się miesięczników luksusowych adresowanych głównie do kobiet zajmują tytuły należące do wydawnictwa Bauer – „Twój styl” oraz „Pani”. Podobnie wyglądała sytuacja na rynku poradników – najlepiej sprzedające się tygodniki w sierpniu to „Kobieta i Życie” oraz „Świat Kobiety”, także należące do wydawnictwa Bauer. Trzecie miejsce zajął magazyn „Dobre rady”, którego właścicielem jest Grupa Burda – niemiecki potentat medialny.
Ostatnia duża sprzedaż na rynku medialnym miała miejsce w ostatnich miesiącach rządów koalicji PO–PSL. UOKiK wyraził zgodę na kupno od brytyjskiego funduszu Mecom spółki Media Regionalne, która była właścicielem m.in. 12 gazet regionalnych i czterech rozgłośni radiowych. W wyniku fuzji spółek Polskapresse i Media Regionalne w marcu 2015 r. grupa zmieniła nazwę na Polska Press Grupa. Polska Press jest częścią Verlagsgruppe Passau, niemieckiej grupy medialnej obecnej w Niemczech i Polsce.
Polski kapitał
W związku z zaistniałą sytuacją polskie władze podjęły działania, by ograniczyć niemiecką dominację w naszych mediach. Zapowiadali to kandydaci PiS w kampanii wyborczej do parlamentu, mówił o tym również Jarosław Kaczyński podczas internetowego czatu.
– Trzeba podjąć sprawę repolonizacji mediów. Trzeba być odważnym, nie można się dać sterroryzować i krzykiem tu, i ewentualnie w Unii Europejskiej. Liczące się państwa w Unii – a musimy być takim państwem – chronią swój rynek. My mamy do czynienia z sytuacją całkowicie nieprawidłową. Powinniśmy krok po kroku, oczywiście w zgodzie z regułami państw cywilizowanych, czyli wykupując te media, doprowadzić do tego, aby one były polskie w możliwie najwyższym procencie
– mówił w maju Jarosław Kaczyński.
Kolejnym krokiem, który ma umocnić pozycję rodzimego kapitału, ma być powołanie do życia Polskiego Domu Mediowego, o którym informowało kilka miesięcy temu Polskie Radio. PDM miałby skupiać państwowe budżety marketingowe i byłby największym zleceniodawcą reklam na krajowym rynku. Według długofalowych planów do PDM stopniowo mają trafiać budżety przeznaczone na promocję spółek skarbu państwa, komunikację ministerstw, instytucji państwowych i agend rządowych. Aktualnie budżety spółek skarbu państwa zasilają prywatne agencje, z których większość znajduje się w rękach zachodnich właścicieli. Właścicielem PDM ma być skarb państwa – tak jak zapowiadano to w lutym tego roku. Kiedy zostanie on powołany? – dokładnie nie wiadomo. Stanie się to najprawdopodobniej w ciągu kilku miesięcy. Kilkanaście dni temu polski rząd zrealizował wcześniejszą obietnicę – powołał do życia Polską Fundację Narodową. W połowie listopada 17 dużych spółek państwowych podpisało akt notarialny o ustanowieniu Polskiej Fundacji Narodowej oraz jej statut. PFN ma m.in. promować Polskę za granicą, chronić jej wizerunek, kształtować jej pozytywny odbiór. W tym celu będą m.in. prowadzone kampanie medialne na szeroką skalę oraz nawiązana zostanie współpraca ze społecznościami lokalnymi, organizacjami społecznymi i gospodarczymi. Roczny budżet PFN ma wynieść około 100 mln zł.
Temat repolonizacji mediów został poruszony w programie „Koniec systemu”, który jest emitowany w każdy wtorek o godz. 21:30 na antenie Telewizji Republika. Archiwalne odcinki tego programu można obejrzeć na Facebooku na stronie Koniec Systemu
Źródło: Gazeta Polska
#repolonizacja mediów
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dorota Kania