Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz samowolnie (bez konsultacji) zdecydował o przerwaniu obrad do 20 października. To oburzyło marszałka Stanisława Karczewskiego, który nie wykluczał nawet wniosku o odwołanie Borusewicza. Dziś zapowiedział, że senator Platformy Obywatelskiej nie będzie już prowadził obrad Senatu.
Do zdumiewającej sytuacji w Senacie doszło w zeszłym tygodniu.
"Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz przeprowadził, budzącą oburzenie, akcję polityczną. Wykorzystując okazję, że prowadził obrady, wręczył medal prezesowi Trybunału Konstytucyjnego Andrzejowi Rzeplińskiemu. Równocześnie odroczył posiedzenie do 20 października. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski zapowiedział, że rozważany jest wniosek o odwołanie Borusewicza" - informował portal niezalezna.pl
CZYTAJ WIĘCEJ: Niesmak w Senacie. Borusewicz wręczył medal Rzeplińskiemu
Dzisiaj marszałek Karczewski przyznał, że podjął decyzję. Borusewicz nie będzie prowadził obrad. Zapytany podczas programu "Jeden na jeden" w TVN24, czy będzie wniosek o odwołanie polityka Platformy Obywatelskiej przypomniał, że potrzebne są 34 głosy:
- Gdyby to nie był pan marszałek Borusewicz, to ja bym był za tym, żeby go odwołać natychmiast, z dnia na dzień. Natomiast pan marszałek Borusewicz ma wielkie zasługi. Jest też ikoną opozycji, "Solidarności", więc to będzie oczywiście następne paliwo do ataku na Prawo i Sprawiedliwość - podkreślił marszałek Karczewski.
Źródło: TVN24,niezalezna.pl
#Stanisław Karczewski
#Senat
#Bogdan Borusewicz
gb