Minister Macierewicz był gościem programu „Minęła dwudziesta”. W trakcie rozmowy z Michałem Rachoniem poruszono temat Bartłomieja Misiewicza, który został zaatakowany przez tygodnik kierowany przez Tomasza Lisa. Po pełnej insynuacji publikacji „Newsweeka” Bartłomiej Misiewicz zwrócił się do ministra obrony narodowej z prośbą o zawieszenie w funkcjach w MON. Przestał być również członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
„Minister obrony Antoni Macierewicz tłumaczył, że Bartłomiej Misiewicz znalazł się w radzie nadzorczej PGZ dlatego, że realizuje ona bardzo ważne zadania MON, jest spółką w dużym stopniu będącą własnością Skarbu Państwa i potrzebny był w niej uczciwy, zdecydowany człowiek, który będzie reprezentował ministra MON tak jak minister sobie życzy” - czytamy na portalu tvp.info.
- powiedział Antoni Macierewicz.Pan Misiewicz dawał gwarancję, że tak będzie
Reklama
- tłumaczył szef MON podkreślając, że funkcja Misiewicza związana z radą nadzorczą w PGZ również wygasła.Zrezygnował chcąc mieć wolne ręce w bronieniu swojego honoru, czci, swojego stanowiska
Według ministra Macierewicza, „Misiewicz został opisany w sposób szkalujący, niezgodny z prawdą”.
– powiedział szef MON dodając, że rezygnacja Misiewicza to gest odważny i honorowy.Dziś dokładnie wiemy, jak wyglądało spotkanie, po którym zarzucano mu wypowiedzenie słów mających znaczenie korupcyjne. Wiemy, że tak nie było, są świadkowie zarówno pośród radnych, jak i posłów. Oni wszyscy świadczą za tym, że pan Misiewicz tego nie zrobił