Prokuratura Krajowa wszczęła śledztwa w sprawie Pierra Dadaka, francuskiego handlarza bronią, zatrzymanego kilka tygodni temu w Hiszpanii. Badany będzie wątek polskich firm zaangażowanych w sprzedaż kałasznikowów do ogarniętego wojną domową Sudanu Południowego – dowiedziała się „Gazeta Polska”.
W połowie lipca br. funkcjonariusze hiszpańskiej policji weszli do luksusowej willi na Ibizie strzeżonej przez uzbrojonych po zęby ochroniarzy. Zatrzymali tam 40-letniego Pierra Dadaka, francuskiego biznesmena polskiego pochodzenia. Jest podejrzany o nielegalny handel bronią, pranie brudnych pieniędzy i oszustwa podatkowe. Oprócz niego zatrzymano osiem innych osób, w tym ukraińską modelkę, prywatnie partnerkę Dadaka.
Wszyscy byli zaangażowani w sprzedaż w 2012 r. do pogrążonego wojną domową Sudanu Południowego czołgów, wyrzutni rakiet i ponad 200 tys. karabinów kałasznikow.
Sprawa jest bardzo rozwojowa. Jak wynika z ustaleń „GP”, w sprzedaż broni do tego objętego embargiem afrykańskiego kraju miała być zaangażowana polska firma powiązana ze zlikwidowanymi Wojskowymi Służbami Informacyjnymi, a sam Dadak był w tym czasie oficjalnym przedstawicielem… państwowego giganta zbrojeniowego Bumar (obecnie Polski Holding Obronny) na Afrykę oraz kraje Ameryki Południowej.
Jaką rolę w tej sprawie odegrały polskie służby specjalne? Dlaczego pozwoliły mu swobodnie działać na terenie Polski? Wątpliwości wokół działalności Francuza jest jednak więcej.
„GP” dowiedziała się, że wszystkie mają być wyjaśnione w ramach śledztwa wszczętego 8 sierpnia br. przez Podkarpacki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Rzeszowie.
„Śledztwo wszczęto o czyn z art. 263 par. 1 kk [nielegalny handel bronią – red.]. Z całą pewnością prokuratura wszechstronnie wyjaśni wszelkie okoliczności związane z działalnością Pierra Konrada Dadaka i wszelkie wątki z tym związane”
– podkreślił w piśmie do „GP” Arkadiusz Jaraszek z działu prasowego Prokuratury Krajowej.
Pierre Dadak, syn polskiego inżyniera, który wyemigrował do Francji, pojawił się na polskiej scenie w 2009 r. Wówczas rozpoczął współpracę z zajmującą się handlem bronią firmą Metalexport-S.
W tym czasie na czele tej spółki stał Roman Baczyński, wieloletni prezes państwowego giganta zbrojeniowego Bumar, obecnie prezes innej prywatnej firmy działającej na rynku zbrojeniowym.
Metalexport-S powstał w 2004 r., wydzielając się z dawnej Centrali Handlu Zagranicznego Metalexport (w PRL operacje prowadził przez nią zarówno II Zarząd Sztabu Generalnego, jak i wywiad cywilny, a zatrudniony był tam m.in. znany polski szpieg Marian Zacharski), sprywatyzowanej przez biznesmena Piotra Buchnera. Jednak kontrolę nad Metalexportem-S objął jego współpracownik – zatrudniony w centrali jeszcze w okresie PRL – 64-letni Andrzej Wrzesień.
Bardzo chętnie w nowej spółce zaczął zatrudniać ludzi z WSI. Do pracy ściągnął m.in. płk. Andrzeja Marszalika, szefa Oddziału Bezpieczeństwa WSI, absolwenta kursu GRU. Z kolei sama zlikwidowana potem służba pozytywnie patrzyła na jego działania, szybko wydając niezbędne pozwolenia i certyfikaty.
Jak więc do Metalexportu-S trafił Pierre Dadak
? Z ustaleń „GP” wynika, że dzięki rekomendacji oficerów dawnych Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI). To właśnie oni przyprowadzili Francuza do Andrzeja Września, który swoje interesy prowadzi wraz z 37-letnim synem Piotrem (skazanym w 2007 r. na tysiąc złotych grzywny za wwóz bez zezwolenia 10 puszek ikry jesiotra). –
Ktoś go rekomendował, ale naprawdę nie pamiętam kto – przyznaje w rozmowie z „GP” Baczyński.
Dadak miał pomóc w pozyskiwaniu kontraktów zagranicznych, głównie w Afryce i Ameryce Południowej.
– Bardzo szybko złapał doskonały kontakt z Wrześniami, którzy zaczęli odwiedzać go nawet w willi na Ibizie. Niektórzy mówili złośliwie, że połączyła ich słabość do luksusu i wykwintnych przyjęć – mówi „GP” osoba od lat działająca na rynku zbrojeniowym.
Więcej w tygodniku „Gazeta Polska”.
Źródło: Gazeta Polska
#Dadak #handel bronią
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Piotr Nisztor