Niedługo będą płacić, żeby ktoś ją w ogóle wziął do ręki - napisał na Twittrze jeden z internautów, komentując w ten sposób zdjęcie zrobione na molo gdzieś w Polsce (w Sopocie?). „Już to robią; dają darmową kawę za zakup GW. Po czym gazeta trafia do kosza przed przeczytaniem” - odparła na wpis internautka.
Gazeta Adama Michnika od dłuższego czasu ma problemy ze sprzedażą. W grudniu ubiegłego roku wyniosła ona 160 350 egzemplarzy. Oznaczało to spadek o 4,44 procent w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Był to najgorszy wynik wśród największych tytułów w Polsce.
Tytuł nie mógł też liczyć na wsparcie przychylnych sobie decydentów. Przypomnijmy, w latach 2007-2015 wydawca „Gazety Wyborczej” zgarnął od państwowych spółek ponad 17 mln zł. Okazało się, że „GW” potrafiła wziąć nawet 120 tys. zł za publikację jednego artykułu. Tyle kosztował na przykład tekst dotyczący cyfryzacji. Tymczasem skończyły się lukratywne zlecenia i prenumerata gazety przez urzędy państwowe.
Czytaj tekst: „Gazeta Wyborcza” „solidarna z Lechem”. Cała sieć się z tego śmieje
Jak podał serwis wirtualnemedia.pl, w czerwcu średnia sprzedaż egzemplarzowa wydań drukowanych „Wyborczej” zmalała w ciągu roku o 6,98 proc. Nic dziwnego, że Agora próbuje się ratować na różne sposoby. Jeden z nich wypatrzył internauta na pewnym molo.
Wpis wywołał żywą dyskusję.
Źródło: twitter.com,niezalezna.pl
#Adam Michnik #Agora #Gazeta Wyborcza
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
pb