Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

MSZ sabotowało Lecha Kaczyńskiego?

Podczas wysłuchania przed zespołem ds.

Podczas wysłuchania przed zespołem ds. katastrofy smoleńskiej Witold Waszczykowski oświadczył, że na początku 2009 roku Radosław Sikorski wydał dokument nakazujący nieprzekazywanie prezydentowi Kaczyńskiemu depesz dotyczących spraw międzynarodowych

Dziś przed sejmowym zespołem ds. katastrofy smoleńskiej odbywa się wysłuchanie Witolda Waszczykowskiego, byłego wiceszefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Wskazał on na szokujące działania Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które zgodnie z jego słowami praktycznie odcięły prezydenta Lecha Kaczyńskiego od bieżących depesz poruszających kwestie międzynarodowe.

- Na początku 2009 roku zapadła w MSZ decyzja na piśmie podjęta przez dyrektora generalnego, parafowana przez ministra Radosława Sikorskiego, aby nie rozszerzać depesz i clarisów, czyli płynących z placówek dyplomatycznych informacji, na prezydenta. W związku z tym informacje, jakie docierały do nas, były bardzo szczątkowe, wybiórcze. Musieliśmy w wielu przypadkach informacje zdobywać w inny sposób. - oświadczył Waszczykowski.

Były szef BBN zwrócił także uwagę, jak wielkie zagrożenie stanowi utrata telefonów Blackberry w wyniku katastrofy smoleńskiej.

- Jeśli telefony Blackberry wpadły w ręce Rosjan, to mają oni dostęp do tajnych danych, jakie tą drogą przekazywano sobie w NATO. Poprzez taki telefon mogłem odczytywać wiadomości z mojego komputera w Ministerstwie Spraw Zagraniczncznych. - powiedział Witold Waszczykowski.

Ponadto były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego relacjonuje jak wyglądała sytuacja w Polsce w pierwszych godzinach po katastrofie smoleńskiej.

- Ze względu na liczne wydarzenia międzynarodowe zostałem w kraju. Gdy usłyszałem w radiu o awaryjnym lądowaniu moja pierwsza reakcja była typowo urzędnicza. Starałem się dodzwonić do ministra Szczygło, jednak jego telefon nie odpowiadał. (...) Ok. godziny 16.00 urzędnicy prezydenccy zostali zaproszeni przez marszałka Bronisława Komorowskiego na spotkanie. Tam dowiedzieliśmy się że szefem Kancelarii Prezydenta będzie pan Jacek Michałowski, a szefem BBN gen. Koziej. Mieliśmy wrażenie natychmiastowego wrogiego przejęcia władzy. - tłumaczył Witold Waszczykowski.

Pytany o to, jak zareagował Bronisław Komorowski na wieść o katastrofie i śmierci prezydenta, były wiceszef BBN stwierdził, że ówczesny marszałek był zaskoczony i pytał, jak to możliwe, że Jacek Sasin żyje.

- Z tego co pamiętam, marszałek był zaskoczony tą informacją. Pytał jak to możliwe, że tam nie znalazł się Jacek Sasin. Powtarzam, był zaskoczony tym, że minister Sasin żyje - oświadczył Waszczykowski.

Były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego wspominał też o propozycji upamiętnienia szefów BBN Aleksandra Szczygło, Władysława Stasiaka oraz Lecha Kaczyńskiego (w 1991 roku minister ds. Bezpieczeństwa Narodowego), w formie pamiątkowej tablicy. Witold Waszczykowski stwierdził, że gen. Koziej nie wyraził na to zgody nawet pod warunkiem, że tablica zostanie ufundowana za pieniądze inicjatorów całego przedsięwzięcia i napisał, że w tej sprawie „nie warto się palić”.


Były wiceszef BBN odniósł się także do wydarzeń w Gruzji, kiedy konwój z prezydentem Lechem Kaczyńskim został ostrzelany. Waszczykowski mówił, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie informowało prezydenta Lecha Kaczyńskiego o sprawach dotyczących Gruzji i starało się utrudnić wizytę w tym kraju.

- MSZ robiło wszystko, żeby do wizyty w Gruzji nie dopuścić. Kiedy jednak do wizyty doszło, ministerstwo zleciło sporządzenie raportu z danymi ile ta misja kosztowała podatnika. (...) Prezydent nie był informowany o sprawach dotyczących Gruzji, był wręcz sabotowany. (...) W związku z przeciekiem raportu ws. Gruzji ABW wszczęła śledztwo gdzie inwigilacją objęto także mnie. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego podjęła sprawdzanie, czy w wywiadzie dla "Newsweeka" nie ujawniłem tajnych informacji. Później zostałem objęty inwigilacją w sprawie raportu o wydarzeniach w Gruzji. Wiem, że przez 2 lata prowadzono przeciwko mnie śledztwo. - tłumaczy Witold Waszczykowski.

 



Źródło: