Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Strach przed Rosją i dyplomatyczny skandal

Do ostatniej chwili ludzie Bronisława Komorowskiego blokowali inicjatywę umieszczenia na jednym z warszawskich budynków tablicy upamiętniającej węgierską pomoc w czasie wojny z bolszewikami w

Do ostatniej chwili ludzie Bronisława Komorowskiego blokowali inicjatywę umieszczenia na jednym z warszawskich budynków tablicy upamiętniającej węgierską pomoc w czasie wojny z bolszewikami w 1920 roku. - informuje "Nasz Dziennik".

We wtorek na skrzyżowaniu Krakowskiego Przedmieścia i ul. Królewskiej prezydenci Polski i Węgier odsłonili tablicę w „Hołdzie Narodowi Węgierskiemu” upamiętniającą węgierską wojskową pomoc w latach 1919-1920.

Na tablicy, pod godłami Polski i Węgier znajdują się dwujęzyczne napisy:
„W hołdzie narodowi węgierskiemu, który okazał Rzeczypospolitej Polskiej przyjaźń i pomoc w czasie śmiertelnego zagrożenia bolszewicką agresją. W okresie przełomowych zmagań 12 sierpnia 1920 r. do Skierniewic dotarł transport 22 milionów pocisków z fabryki Manfreda Weissa w Csepel /Budapeszt/”

Jak podaje „Nasz Dziennik” urzędnicy Kancelarii Prezydenta RP praktycznie do ostatniej chwili blokowali inicjatywę odsłonięcia tablicy. Na dzień przed przyjazdem do Polski prezydenta Węgier ludzie prezydenta Komorowskiego podjęli decyzję, że tablica nie zostanie powieszona, ponieważ, jak tłumaczyli, udział polskiego prezydenta w takiej uroczystości mógłby zostać źle odebrany przez stronę rosyjską.

Skonsternowani działaniami Kancelarii Prezydenta RP Węgrzy ostatecznie „zagrozili”, że jeśli nie dojdzie do odsłonięcia tablicy, informacja o tym kompromitującym zdarzeniu trafi do mediów.

Minister Jaromir Sokołowski tłumaczył to obawą przed reakcją... Rosjan. Doszło do tego, że ambasada Węgier musiała "zagrozić", że jeśli do odsłonięcia tablicy nie dojdzie, o kompromitującym Kancelarię Prezydenta zdarzeniu poinformuje media.

Sama uroczystość przebiegała niezwykle skromnie. Nie wiedzieli o niej nawet przedstawiciele Polsko-Węgierskiej Grupy Parlamentarnej.

- O sytuacji poinformowałem kolegów z partii, w tym wiceszefa sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Karola Karskiego i członka Polsko-Węgierskiej Grupy Parlamentarnej Artura Górskiego, którzy w ostatniej chwili zorganizowali delegację, kupili wiązanki i przyjechali na miejsce - tłumaczy poseł Arkadiusz Czartoryski.

Okazuje się, że nawet po przybyciu delegacji klubu na uroczystość odsłonięcia tablicy, szef protokołu dyplomatycznego nie chciał, aby delegacja złożyła tam kwiaty.

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że pamiątkowa tablica upamiętniająca węgierską pomoc w latach 1919-1920 miała zostać odsłonięta jeszcze w ubiegłym roku w Radzyminie podczas obchodów 90. rocznicy Cudu nad Wisłą.

- Rok temu planowaliśmy dwie wielkie uroczystości rocznicowe z udziałem delegacji zagranicznych. Oprócz rocznicy bitwy pod Grunwaldem, na którą planowaliśmy zaprosić przedstawicieli władz Litwy, w Radzyminie prezydent Lech Kaczyński oraz prezydent Węgier mieli wziąć udział w uroczystościach rocznicy Bitwy Warszawskiej pod Ossowem. Tam też miała zostać odsłonięta tablica upamiętniająca węgierską pomoc dla Polski - tłumaczy Sasin.

Te plany pokrzyżowała katastrofa smoleńska i śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz Andrzeja Przewoźnika, ówczesnego sekretarza Rady Ochrony Miejsc Pamięci i Męczeństwa.

 



Źródło: