Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

W MON zlikwidowano łącza satelitarne. Bez łączności na godzinę „W”

Ministerstwo Obrony Narodowej kierowane przez Tomasza Siemoniaka zlikwidowało łącza satelitarne, na których na wypadek wojny miał się opierać system obrony powietrznej kraju – ustaliła „Gazeta

Autor: Piotr Nisztor

Ministerstwo Obrony Narodowej kierowane przez Tomasza Siemoniaka zlikwidowało łącza satelitarne, na których na wypadek wojny miał się opierać system obrony powietrznej kraju – ustaliła „Gazeta Polska”

Centrum Operacji Powietrznych (COP) to strategiczna komórka w polskich siłach zbrojnych. Zajmuje się nie tylko dowodzeniem lotnictwem i obroną powietrzną, ale również m.in. nadzoruje system alarmowania (np. o zagrożeniu ostrzałem rakietowym) i monitoruje sytuację meteorologiczną. Oprócz tego uczestniczy w realizacji NATO-wskiej misji Air Policing (mającej zapewnić bezpieczeństwo przestrzeni powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii).

Kluczowe znaczenie dla prawidłowego funkcjonowania COP ma system łączności. Jeszcze do końca 2010 r. opierał się on na dwóch niezależnych od siebie – ze względów bezpieczeństwa – sieciach stacjonarnych. Trzecią, określoną jako łączność zapasowa (tzw. backup), na wypadek sytuacji kryzysowej, np. wojny, była sieć satelitarna.

Jak ustaliła „Gazeta Polska”, w 2015 r. Ministerstwo Obrony Narodowej, kierowane wówczas przez Tomasza Siemoniaka, zdecydowało się ją zlikwidować. W efekcie system obrony powietrznej kraju został pozbawiony łączności zapasowej. Opiera się więc dziś tylko na sieci stacjonarnej, której działanie może zostać łatwo sparaliżowane w wyniku uszkodzenia światłowodu, tak jak miało to miejsce w lutym 2015 r. podczas pożaru mostu Łazienkowskiego w Warszawie. W efekcie część komórek polskiej armii została pozbawiona łączności.

Co na to MON? – Umowy wypełniają zdefiniowane i przyjęte przez wiodące instytucje w Siłach Zbrojnych RP potrzeby – stwierdził Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON. – Szczegóły dotyczące wojskowego systemu telekomunikacyjnego nie powinny być przedmiotem publicznej dyskusji – podkreślił.

Przez lata system łączności polskiej armii, w tym COP, opierał się na infrastrukturze Telekomunikacji Polskiej (TP SA). Niewiele zmieniło się po prywatyzacji przedsiębiorstwa przez France Telekom, a potem przemianowaniu go na Orange. Infrastruktura i usługi świadczone przez krajowego giganta telekomunikacyjnego stały się fundamentem podstawowej sieci łączności systemu obrony powietrznej kraju.

Ze względów bezpieczeństwa ok. 1/4 komórek COP (mających największe znaczenie dla całego systemu) została połączona dodatkową siecią stacjonarną. Była ona niezależna od tej podstawowej. Opierała się na usługach i infrastrukturze (światłowodach) kontrolowanej przez skarb państwa spółki Exatel.

Łączność zapasową, z której również korzystał COP, stanowiła niezależna sieć satelitarna. W przeciwieństwie do dwóch sieci stacjonarnych jej infrastruktura (złożona z rozsianych po całym kraju 21 stacji łączności i jednej stacji zbiorczej) znajdowała się na terenach jednostek wojskowych. – Była chroniona i nikt postronny nie miał do niej dostępu. To bardzo poważnie zwiększało bezpieczeństwo i pewność funkcjonowania sieci satelitarnej w sytuacjach kryzysowych, a także w przypadku wojny – mówi „GP” zastrzegający anonimowość wysoki rangą oficer Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

W ubiegłym roku, gdy na czele MON stał Tomasz Siemoniak, niespodziewanie zapadła decyzja, aby zlikwidować system łączności satelitarnej, z którego korzystał COP. Nie udało się jednak przeprowadzić tego całkowicie. Resortowe Centrum Zarządzania Sieciami i Usługami Teleinformatycznymi, wchodzące w skład Inspektoratu Systemów Informacyjnych, podpisało na lata 2015–2019 umowę, która zakłada zmniejszenie liczby stacji łączności satelitarnej z 21 do trzech.

– W ten sposób niezależny system łączności satelitarnej przestał istnieć. Te trzy stacje łączności zostały tymczasem – jako element – włączone do całej sieci podstawowej COP. Pewnie nawet tego by już dziś nie było, gdyby nie operator, z którym podpisano umowę. Nie chciał bowiem w tych trzech miejscach wybudować nowej infrastruktury – podkreśla nasz rozmówca.

Jaki sens miała likwidacja niezależnej sieci satelitarnej, będącej zapasowym systemem łączności COP na wypadek wojny? „Przeprowadzona na etapie formułowania założeń do umów wieloletnich na lata 2015–2019 analiza z udziałem wiodących instytucji SZ RP określiła jej zakres, w tym udział poszczególnych zasobów w całości dzierżawionych łączy, w tym utrzymywania określonej liczby łączy satelitarnych. Odnotować należy (…), iż umowy wieloletnie nie są jedynym źródłem zasobów, w tym satelitarnych” – podkreśla Misiewicz.

Funkcjonowanie pozostałych dwóch sieci stacjonarnych – które mają być od siebie niezależne – również budzi wątpliwości. Istotne znaczenie dla łączności systemu obrony powietrznej kraju miała ustawa z 7 maja 2010 r. o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych. Wprowadziła ona większą konkurencyjność, nakładając na właścicieli infrastruktury telekomunikacyjnej obowiązek jej udostępniania innym operatorom. W ten sposób ze światłowodów Orange zaczęli korzystać konkurenci, w tym Exatel.


Sieć, mająca ze względów bezpieczeństwa być dla części najważniejszych komórek COP alternatywą dla sieci Orange, zaczęła być niezależna tylko na papierze. Po kilku latach okazało się, że system obrony powietrznej kraju tylko w teorii opiera się na dwóch sieciach stacjonarnych. W praktyce kable Orange i Exatela biegły w tym samym światłowodzie. Oczywiście wszystko było zgodne z prawem i wymogami stawianymi przez MON. Po zmianie kierownictwa resortu zwrócono uwagę na ten problem

Reklama
mówi nasz rozmówca.

Z nieoficjalnych informacji „GP” wynika, że obecnie trwają w MON analizy, w ilu procentach sieci stacjonarne Orange i Exatela, z których korzysta COP, opierają się na niezależnej infrastrukturze, a w ilu jest to ten sam światłowód.
 

Autor: Piotr Nisztor

Źródło: Gazeta Polska
Reklama