Sąd Rejonowy w Koszalinie zarządził w czwartek zatrzymanie lidera Samoobrony Andrzeja Leppera w związku z jego nieusprawiedliwioną nieobecnością na procesie. Lepper jest oskarżony o składanie fałszywych zeznań podczas konfrontacji w 2007 r. ze Zbigniewem Ziobrą.
Zarządzenie o zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu na kolejną rozprawę, to efekt drugiej, nieusprawiedliwionej nieobecności oskarżonego. Do zatrzymania, zgodnie z zarządzeniem sądu, ma dojść na 48 godzin przed rozpoczęciem procesu, którego termin wyznaczono na 4 kwietnia.
Andrzej Lepper może uniknąć wdrożenia tej procedury, jeśli w ciągu trzech dni przedstawi wiarygodne dokumenty potwierdzające ważne powody nieobecności, oraz zobowiąże się do dobrowolnego stawienia się na wezwanie sądu.
Z faksu, jaki Lepper przysłał w czwartek o godz. 8.35 do koszalińskiego sądu, wynika, że nie mógł uczestniczyć w rozprawie z powodu choroby syna. Broniący lidera Samoobrony mecenas Wiesław Żurawski wyjaśniał przed sądem, że jego klient pojechał do kliniki w Gdańsku, gdzie hospitalizowano jego ciężko chorego syna.
Pismo do sądu przysłał również Zbigniew Ziobro. Eurodeputowany wnioskuje w nim o przywrócenie mu statusu osoby pokrzywdzonej i umożliwienie uczestniczenia w procesie w charakterze oskarżyciela posiłkowego. Sąd zdecydował, że wniosek ten zostanie rozpoznany na rozprawie, w której będzie uczestniczył oskarżony.
Proces Andrzeja Leppera to efekt zeznań, złożonych przez niego w sierpniu 2007 r. w Prokuraturze Okręgowej w Koszalinie, w śledztwie dotyczącym przecieku z akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Polityk powiedział wówczas, że 4 czerwca 2007 r. Ziobro - ówczesny minister sprawiedliwości w rządzie PiS-Samoobrona-LPR - miał powiedzieć mu - ówczesnemu wicepremierowi i ministrowi rolnictwa - że CBA prowadzi akcję ws. afery gruntowej w resorcie rolnictwa.
Ziobro od początku zaprzeczał słowom Leppera. Dzień po konfrontacji w koszalińskiej prokuraturze ujawnił dowód na prawdziwość swoich słów - cyfrowy dyktafon z nagraną przez niego potajemnie rozmową z Lepperem. Nagranie - które nazwał „politycznym gwoździem do trumny Andrzeja Leppera” - przekazał warszawskiej prokuraturze prowadzącej śledztwo w sprawie przecieku z akcji CBA.
W 2008 r. z braku danych uzasadniających podejrzenie przestępstwa śledztwo w wątku o przeciek dotyczący „fałszywego oskarżenia” Ziobry przez Leppera umorzono.
Według ówczesnej rzeczniczki prokuratury Katarzyny Szeskiej „nie udało się odnaleźć pliku dźwiękowego z pierwotnym nagraniem rozmowy”, bo na płycie CD-R i karcie pamięci dyktafonu przekazanego przez Ziobrę były wyłącznie kopie nagrań z rozmowy. Biegli nie zawarli zaś „jednoznacznych wniosków, które ponad wszelką wątpliwość wykluczałyby jakiekolwiek próby modyfikacji nagranego pliku”. Niektórych słów i wypowiedzi nie zdołano odtworzyć ze względu na niskie parametry nagrania, kamuflaż mikrofonu, tło akustyczne, równoczesne wypowiedzi oraz niewyraźną dykcję.
W 2009 r. warszawski sąd uwzględnił zażalenie Ziobry na tę decyzję prokuratury i uchylił umorzenie, nakazując prokuraturze kontynuowanie śledztwa. W czerwcu br. 2010 r. w prokuraturze doszło do ponownej konfrontacji Leppera z Ziobrą.
Dwa miesiące później śledczy przedstawili Lepperowi zarzut składania fałszywych zeznań. Zaś w październiku 2010 r. sporządzili akt oskarżenia, który przesłali do Sądu Rejonowego w Koszalinie. Rzeczniczka prokuratury Monika Lewandowska mówiła wtedy PAP, że „z materiałów sprawy nie wynika, by było to (akcja CBA w ws. afery gruntowej - PAP) przedmiotem rozmowy”.
Lepper nie przyznał się w śledztwie do zarzutu. Za składanie fałszywych zeznań grozi do 3 lat więzienia.
Źródło:
pł